Barszczewska i Wilhelmi poznali się w teatrze. Młodsza o 11 lat aktorka od razu zwróciła jego uwagę
Grażyna Barszczewska i Roman Wilhelmi po raz pierwszy spotkali się na scenie Teatru Ateneum. Ona miała 25 lat, kilka mniejszych ról na koncie i świeżutki, obroniony dwa lata wcześniej dyplom krakowskiej szkoły teatralnej. On był od niej o 11 lat starszy, a przy tym zdecydowanie bardziej doświadczony i popularny.
Ponoć Wilhelmi od razu zwrócił na nią uwagę. W swoim zwyczaju "na dzień dobry" uraczył współpracownicę niewybrednym komentarzem na temat jej urody, a mianowicie aż zagwizdał z podziwu.
Kilka lat później los ponownie skrzyżował ich drogi.
Barszczewska i Wilhelmi zagrali w kultowej produkcji lat 80. Tego, co między nimi jest, nie dało się ukryć
W 1980 roku zagrali bowiem w produkcji, która całkowicie odmieniła ich życie zawodowe.
W "Karierze Nikodema Dyzmy" na podstawie powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza Wilhelmi wcielił się w tytułowego bezrobotnego urzędnika pocztowego, który w wyniku zbiegu sprzyjających okoliczności staje się częścią warszawskiej śmietanki towarzyskiej. Zakochaną w nim po uszy, ale niestety zamężną Ninę, zagrała właśnie Barszczewska.
Mówiło się wtedy, że gwiazdy pałają do siebie gorącym uczuciem nie tylko na ekranie...
Plotkowano, że namiętności nawet nie musieli grać. Tak silne było uczucie Barszczewskiej i Wilhelmiego
W momencie pracy nad serialem Wilhelmi był już po rozwodzie z dziennikarką Danutą Machalicą i trwał w związku z węgierską tłumaczką Mariką Kollar, z którą miał syna. Nie przeszkadzało mu to jednak w romansowaniu z Iwoną Bielską, wówczas studentką krakowskiej PWST.
Do Barszczewskiej, związanej wtedy z Jerzym Schmidtem, też się zresztą zalecał. Ale udało mu się ją oczarować tylko częściowo i na chwilę. Młoda aktorka wzdychała bowiem do dyrektora wspomnianego teatru, Janusza Warmińskiego, w którym zatrudniona była też jego żona. Gdy Aleksandra Śląska dostrzegła zakusy rywalki, zażądała od męża, by ją zwolnił.
Mimo to dziennikarze z lubością powtarzali plotki o relacji Barszczewskiej i Wilhelmiego, twierdząc, że w słynnym serialu Marka Nowickiego i Jana Rybkowskiego nawet nie musieli grać - tak silne było rzekomo ich uczucie.
Prawda była jednak zupełnie inna...
Aż huczało od plotek o ich romansie. Po latach Barszczewska wyznała prawdę o Wilhelmim
Barszczewska wielokrotnie była pytana o charakter jej relacji z Wilhelmim. Żartowała nawet, że gdyby miała dementować każdy taki domysł, to zagrałaby 50 proc. ról mniej. W rzeczywistości jednak aktorka faktycznie czuła coś do kolegi po fachu.
Był czarusiem, fantastycznym kompanem. Podobał się i miał tego świadomość
- wyznała Barszczewska w wywiadzie rzece "Amantka z pieprzem" Grzegorza Ćwiertniewicza.
Mimo to gwiazda kina twierdziła, że dobrze się stało, że nie zostali parą. Zdawała sobie sprawę, że starszy o ponad dekadę mężczyzna nie jest dla niej odpowiednim wyborem.
"Na temat Romka wypowiadałam się wielokrotnie ze względu na dobrą pamięć o nim, naszą wspólną pracę, naszą trwającą wiele lat przyjaźń. Często powierzał mi sprawy, którymi nie dzielił się z innymi, zwracając się wtedy do mnie per 'Rebe'. Tak, kochałam go" - wyznała autorowi biografii Wilhelmiego.









