Jest bardzo szczęśliwy, kiedy Ewa przylatuje z USA w odwiedziny do kraju.
Choć publicznie nigdy o tym nie mówił, rozłąka z ukochaną córką, która uczy się w Los Angeles College of Music, jest dla niego trudna.
- Córka uwiodła mnie w pierwszym miesiącu swojego życia. I tak już pewnie zostanie do końca - wyznał w wywiadzie Artur Żmijewski.
- Paulina bała się kąpać małą, mówiła, że mam pewniejszą rękę i to ja powinienem zajmować się kąpaniem Ewy. Jak było trzeba, przewijałem córkę. I tak narodził się we mnie ojciec - dodał.
Od tego czasu minęły 23 lata. Jego najstarsza latorośl wyrosła na piękną dziewczynę.
Ostatnio córka aktora w Polsce świętowała swoje urodziny.
Żmijewski cieszył się, że znowu jest tak blisko.
Ewa - tak samo jak jej młodsi bracia, Karol i Wiktor, doskonale wie, że zawsze może na niego liczyć.
To właśnie podczas jednej z rodzinnych narad z tatą podjęła w zeszłym roku ostateczną decyzję o wyjeździe do szkoły.
Aktor już dawno postanowił nie być nadopiekuńczym ojcem, więc nie próbował jej zatrzymać, choć zdawał sobie sprawę, że może zostać w Kalifornii na stałe.
Ich rozstania nie są więc łatwe.
Jak zdradza jej przyjaciółka, Ewa zawsze przy pożegnaniu słyszy te same słowa: "Dom rodzinny jest Twoim azylem. Możesz tutaj wrócić bez względu na wszystko".
Zobacz również:










