Reklama
Reklama

Artur Boruc walczy o syna! "Nie chce czekać z założonymi rękami"

Artur Boruc (36 l.) nie odpuszcza i zrobi wszystko, by sąd przyznał mu opiekę nad synem Aleksandrem (8 l.). Na tę chwilę chłopcem opiekuje się rodzina byłej żony bramkarza. Czy wkrótce to się zmieni?

W życiu zawodowym Arturowi Borucowi układa się całkiem nieźle. Co prawda na Euro we Francji nie zagrał żadnego meczu, ale jego dużym sukcesem było znalezienie się w samej wąskiej kadrze zespołu. Poza tym był dobrym duchem drużyny i nie można mu odmówić wkładu w świetne wyniki reprezentacji.

Natomiast na gruncie prywatnym piłkarz ma sporo zmartwień. Wszystko zaczęło się w 2008 roku, kiedy na świat przyszedł jego syn, Aleksander. Krótko po jego narodzinach Boruc rozwiódł się z żoną Katarzyną, mamą chłopca. Szybko związał się z obecną ukochaną, Sarą.

Reklama

Jak donosi "Party", mężczyźnie bardzo zależało na tym, by bez żadnych kłopotów uczestniczyć w życiu Olka. To dlatego już na pierwszej rozprawie wyraził zgodę na oddanie byłej żonie jednej trzeciej swojego majątku oraz mieszkania w stolicy. Zobowiązał się też do płacenia wysokich alimentów.

Jednak to wszystko na nic. Boruc wspominał w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że Katarzyna zaczęła go szantażować. Podobno zagroziła mu, że już więcej nie zobaczy syna. Swojej pogróżki nie spełniła, ale i tak utrudnia Arturowi kontakt z dzieckiem.

"Przez te osiem lat Aleks ani razu nie mógł polecieć z Arturem do Anglii. A kiedy on był w Polsce i chciał zobaczyć syna, to Kaśka często mówiła, że to niemożliwe, bo ma inne plany. Robiła wszystko, by Aleks miał jak najmniejszy kontakt z ojcem, a Artur nic nie mógł zrobić, bo to jej sąd przyznał prawdo do opieki nad synem" - opowiada znajomy Boruca w "Party".

Szansa na poprawę relacji z Olkiem pojawiła się w sierpniu ubiegłego roku, gdy niespodziewanie Katarzyna została oskarżona o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i osadzona w areszcie. Jako opiekunów dla chłopca wskazała brata i siostrę. Wówczas bramkarz złożył do sądu wniosek o przyznanie prawa do opieki nad dzieckiem.

"Sąd dotąd nie wydał orzeczenia w tej sprawie i prawdopodobnie nie wyda go, dopóki prokuratura nie udowodni matce Aleksa, że popełniła przestępstwo. Ale Artur nie chce czekać z założonymi rękami" - mówi kolega piłkarza. Dodaje, że wynajął już prawników i się nie podda.

Boruc zarzeka się, że jeśli jego była żona zostanie skazana, on chce wychowywać Aleksandra. Jednocześnie wie, że musi być bardzo delikatny, bowiem jego syn bardzo przeżywa rozłąkę z mamą. Stara się wspierać chłopca, jak tylko może.

"Artur godzinami rozmawia z Aleksem na Skypie, a tematów mają mnóstwo, bo Aleksander interesuje się piłką nożną i trenuje w Delcie Warszawa" - zdradza rozmówca magazynu.

***
Zobacz więcej materiałów z życia celebrytów

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Artur Boruc
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy