Reklama
Reklama

Artur Barciś wpadł w oko starszej o prawie pół wieku gwieździe. Po latach wyznała mu miłość!

Artur Barciś – wszechstronnie uzdolniony artysta i ulubieniec milionów Polaków – dopiero niedawno zdecydował się wyznać, komu tak naprawdę zawdzięcza karierę. Okazuje się, że miał bardzo wpływową protektorkę w osobie Marii Kaniewskiej. Wybitna reżyserka i aktorka, która przez cztery dekady wykładała w łódzkiej filmówce, a przez pewien czas była nawet dziekanem wydziału aktorskiego, kochała się w nim skrycie, gdy był jej studentem.

Kim była Maria Kaniewska?

W rankingu kobiet, które na trwałe zapisały się w historii polskiego kina, nazwisko Marii Kaniewskiej zajmuje bardzo wysoką pozycję. To ona wyreżyserowała m.in. "Szatana z siódmej klasy" (od tego filmu zaczęła się wielka kariera Poli Raksy), "Awanturę o Basię" i "Panienkę z okienka". Zagrała ponadto Anastazję Makulec w "Zezowatym szczęściu" i panią Meliton w serialu "Lalka". To ona wreszcie uczyła zawodu m.in. Janusza Gajosa i Barbarę Brylską. Jej największym ulubieńcem był natomiast Artur Barciś.

Reklama

Maria Kaniewska cieszyła się ogromną sympatią swoich studentów. Kiedy była dziekanem wydziału aktorskiego, uważnie przyglądała się kandydatkom i kandydatom na gwiazdy. Miała "nosa" do młodych talentów. Na korytarzach łódzkiej uczelni dodatkowo aż huczało od plotek na temat jej słabości do uzdolnionych młodzieńców...

Artur Barciś poszedłby w kamasze, gdyby zauroczona nim reżyserka nie uparła się, by dać mu szansę

Artur Barciś wyznał niedawno na kartach książki "Aktor musi grać, by żyć", że z całą pewnością nie byłby tym, kim jest, gdyby Maria Kaniewska nie uparła się, żeby został jej studentem. Na egzamin do filmówki zgłosił się, bo uważał, że jest wręcz stworzony do grania. Miał 18 lat, głowę pełną marzeń i przekonanie, że uda mu się spełnić je wszystkie:

"Czułem, że mam jakiś talent i dar... Wiedziałem, że coś umiem... Jeszcze nie miałem warsztatu i po to potrzebna mi była szkoła" - twierdzi.

Artur doskonale wiedział, że jeśli nie dostanie się na studia, czeka go koszmar, czyli wcielenie do wojska. Miał jednak nadzieję, że rzuci na kolana komisję egzaminacyjną i zdobędzie indeks: "Wcześniej wygrałem Ogólnopolski Konkurs Recytatorski. Tam na piękne oczy nagród nie dają. Wygrałem wszystko, co możliwe, a startowało kilkanaście tysięcy recytatorów" - opowiadał Kamili Dreckiej, która przeprowadziła z nim wywiad-rzekę.

Cała pewność siebie Barcisia szybko jednak wyparowała. Gdy aktor został wezwany na egzamin i zobaczył, kto zasiada w komisji mającej zdecydować o jego losie, nogi się pod nim ugięły ze strachu:

"W komisji byli Jadwiga Chojnacka, Jan Machulski i Maria Kaniewska. Machulski uważał, że nie należy mnie przyjmować do szkoły. Chciał mnie utrącić już podczas pierwszych eliminacji" - wspomina.

Artur Barciś był w szoku, gdy po wyjściu z sali usłyszał od pomagającego przy organizacji egzaminów studenta III roku, Bogusława Lenczara, zdanie: "Mały, dostałeś się". Dopiero po pewnym czasie dowiedział się, że to Maria Kaniewska uparła się, żeby dać mu szansę.

"Maria Kaniewska, która była reżyserem i zjadła zęby na przeróżnych zdjęciach próbnych, miała intuicję i widocznie uznała, że mam potencjał. Poza tym była dziekanem wydziału aktorskiego i to do niej należało ostatnie słowo" - mówi dziś Barciś, wspominając kobietę, której zawdzięczał przyjęcie w poczet studentów.

Artur Barciś: Maria Kaniewska po latach wyznała mu, że go kochała!

Artur Barciś nie zdawał sobie sprawy z tego, że starsza od niego o 45 lat pani profesor straciła dla niego głowę. Nie wiedział też, że przez cały czas, gdy studiował, Maria Kaniewska miała na niego oko. Domyślał się, że go lubi, ale ona nigdy nie posunęła się do choćby najdrobniejszego gestu mogącego sugerować, że czuje do swojego ulubionego studenta coś więcej niż sympatię. Wręcz przeciwnie - wiele razy ostro dała mu popalić.

"Udawała surową. Krzyczała na mnie, a ja kurczyłem się ze strachu" - opowiadał gwiazdor kultowego serialu Polsatu "Miodowe lata" w książce "Aktor musi grać, by żyć", po czym dodał - "Po latach zwierzyła mi się: "Żebyś ty wiedział, ile mnie kosztowało, żeby cię ostro oceniać. Wiedziałam, że będziesz świetny. Ja cię tak kochałam...".

Maria Kaniewska do końca życia (zmarła 11 grudnia 2005 roku - kilka miesięcy po swych 94. urodzinach) śledziła karierę Artura Barcisia, przychodziła do teatru na jego premiery, oglądała wszystkie filmy, w jakich zagrał, cieszyła się z każdego sukcesu swojego ulubieńca.

"Gdyby nie ona, nie zostałbym aktorem" - mówi dziś Barciś.

Zobacz też:

Artur Barciś wyznał prawdę o relacjach z Żakiem. To dlatego się nie przyjaźnią!

Artur Barciś bez skrupułów wyznał to przyszłej żonie na pierwszym spotkaniu. Co za słowa!

Żona Artura Barcisia zarządza całym domowym budżetem. Trzyma rękę na pieniądzach!

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Artur Barciś
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy