Reklama
Reklama

Antek Królikowski dał sobie wmówić, że jest "kimś lepszym, ważniejszym". To go zgubiło!

Co jest dla ciebie ważniejsze: świetna kariera czy udane życie osobiste?

Antek Królikowski: - Udane życie osobiste jest wtedy, jeśli ma się też fajną pracę, która nas fascynuje. To zawsze musi się łączyć. Nigdy bym tego nie rozdzielał. Nie stawiam tylko na karierę ani tylko na rodzinę. Stawiam na życie, a życie składa się i z pracy, i ze spraw osobistych, rodziny, przyjaciół.

A czy jest w twoim życiu jakaś wartość nadrzędna, która porządkuje świat?

- Miłość jest najważniejsza, choć może to brzmi banalnie.

Reklama

Jesteś szczęśliwie zakochany w Katarzynie Sawczuk...

- Wolę, by media interesowały się moimi sprawami zawodowymi, a nie osobistymi. Co do uczuć, to moja sprawa i już! Mam swoją dziewczynę i nie chcę o tym opowiadać, ani tego komentować. Jestem zadowolony z tego, jak wygląda moje obecne życie.

Mówi się, że mężczyzna powinien postawić dom, zasadzić drzewo i spłodzić syna. Myślisz o założeniu rodziny?

- Jestem, jak pani widzi, mężczyzną, więc oczywiście myślę o tym.

A religia, sprawy duchowe są dla ciebie ważne?

- Wiara jest obecna w moim życiu. Takie rzeczy przeżyłem, że gdybym mówił, że Boga nie ma, byłbym naprawdę idiotą. Moim zdaniem warto wierzyć. A o tych złych sprawach, incydentach, które się wydarzyły, nie chcę mówić. To dla mnie odległa przeszłość.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Poznałeś już blaski i cienie popularności?

- Nie dam się już nabrać na żadne gwiazdorzenie. Znam ten świat, wiem, jakie to wszystko jest efemeryczne - sława, pieniądze. Dziś już nie dam sobie wmówić, że jestem kimś lepszym, ważniejszym, niż jestem naprawdę. Staram się być normalnym, dobrym człowiekiem. Robię to, co umiem najlepiej i wierzę, że będę miał możliwość dalszego rozwoju. Ale nie da się zaplanować kariery.

Rodzice są aktorami. Czy w ogóle mogłeś wybrać jakiś inny zawód niezwiązany z show-biznesem?

- Starałem się, ale jak widać, nie wyszło. Kiedy byłem mały i mieszkaliśmy jeszcze we Wrocławiu, wiele czasu spędzałem w rekwizytorniach, garderobach teatru, w którym pracowała mama. Chodziłem do telewizji, gdzie tata kręcił program dla dzieci. Przesiąkłem tą atmosferą. Od piętnastego roku życia występowałem. Dziś mam niemal 27 lat, więc to dla mnie już kawał czasu.

Studiowałeś jednak reżyserię, nie aktorstwo.

- Zawsze interesowałem się kinem, filmem, dlatego wybrałem reżyserię. Miałem bardzo dużo chęci do pracy, ale też sporo szczęścia. Początkowo aktorstwo traktowałem jako sposób zarobienia pieniędzy, bo jako nastolatek nie dostawałem od rodziców zbyt wysokiego kieszonkowego. A od niedawna czuję, że bardziej gram niż tylko występuję. Dopóki jest we mnie miłość do tego, co robię i pasja, czerpię z pracy ogromną satysfakcję.

Mama i tata doradzają?

- Ostatnio wystąpiłem w serialu "Bodo", w którym zagrałem młodego Eugeniusza Bodo. Jego rodzice początkowo nie wierzyli w talent syna. Natomiast moi, od kiedy tylko wszedłem na ścieżkę artystyczną, zawsze mnie wspierali, dodawali pewności. Mogłem na nich liczyć.

Masz czwórkę rodzeństwa. Czy o podobnej, licznej rodzinie marzysz?

- Wzorce mam dobre. Zobaczymy, jak się życie ułoży. Generalnie cieszę się z mojej licznej rodziny. Wspierającej, oddanej. Zawsze mam dokąd wracać. 

Jakie relacje łączą cię z siostrami i braćmi?

- Najmłodszy Ksawery ma dopiero 8 lat. Wszyscy się przyjaźnimy. Jestem najstarszy, więc im oni bardziej dorastają, tym mamy lepszy kontakt, lepiej się rozumiemy. Lubimy spędzać razem czas. Miałem 18 lat, gdy urodził się Ksawery. Cieszę się, że od początku mogę świadomie obserwować, jak rośnie dziecko. To fascynujące.

Rozmawiała: Agnieszka Stalińska

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Antoni Królikowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy