Reklama
Reklama

​Andrzej Wrona jako... Jezus. "Jak się komuś nie spodoba, to jako pokutę trzy zdrowaśki"

Andrzej Wrona (33 l.) zamieścił na Instagramie swoje zdjęcie w oryginalnej stylizacji. Jak wynika z podpisu, nie chodzi o przebranie na Halloween. Jak wyjaśnił Wrona, cierniowa korona i rany na dłoniach mają związek z nowym wyzwaniem zawodowym. Mąż Zofii Zborowskiej dostał propozycję roli od jednego ze swoich ulubionych reżyserów. W tej sytuacji po prostu nie mógł odmówić…

Andrzej Wrona, siatkarz, grający na pozycji środkowego, z reprezentacją Polski wywalczył w 2014 roku Złoty Medal Mistrzostw Świata pokonując reprezentację Brazylii 3:1 podczas meczu w katowickim Spodku. 

Po zakończeniu kariery w drużynie narodowej, Wrona spełnia się jako ekspert od siatkówki w programach sportowych Polsatu i prowadzący programu „3 sety z Wroną” w Newonce Radio. Znany jest także jako maż Zofii Zborowskiej, która chętnie obsypuje go komplementami w wywiadach. 

Reklama

Aktorka często wspomina o tym, z jakim poświęceniem i zaangażowaniem sportowiec walczył wraz z nią o wymarzone rodzicielstwo, na które lekarze dawali im nikłe szanse. Na szczęście leczenie okazało się skuteczne, a Wrona towarzyszył żonie podczas porodu. Jak wspominała aktorka w „Domówce u Dowborów”:

„Był ze mną cały czas i wspierał ze wszystkich sił”. 

Zaskakujaca charakteryzacja Andrzeja Wrony

Andrzej Wrona do tej pory nie sprawiał wrażenia, jakby pociągała go kariera aktorska, jednak, jak sam przyznaje, otrzymał propozycję, której nie mógł się oprzeć. Rola wymagała skomplikowanej charakteryzacji, której efektami siatkarz pochwalił się na swoim Instagramie. 

Chociaż prezentacja zdjęć zbiegła się w czasie z przygotowaniami do Halloween, nie chodzi o przebranie na tę okazję. Cierniowa korona na głowie Wrony i rany na dłoniach pojawiły się na wyraźne życzenie Andrzeja Saramonowicza, scenarzysty i reżysera, współtwórcy filmów „Ciało”, „Testosteron”, „Lejdis”, a ostatnio „Bejbis”. 

I właśnie w tym ostatnim filmie Wrona zagrał Jezusa. Jak sam wyznał, nie kryjąc podekscytowania:

"O Jezusmaria! Gram u Saramonowicza! „Testosteron” to moja ulubiona polska komedia. Oglądaliśmy ją kilka razy z kumplami będąc w liceum a teksty znaliśmy na pamięć. „Lejdis” też jest wysoko na tej liście „ulubionych”. Dlatego jak zadzwonił do mnie reżyser tych filmów z propozycją „zagrania” krótkiego epizodu w filmie „Bejbis”, który dopełnia te trylogię to prawie spadłem z krzesła z wrażenia".

Jak przyznał Wrona, do swojego filmowego debiutu pochodzi z ostrożnym entuzjazmem. Najwyraźniej nie chce popełnić błędu wielu aktorów, którzy chwalili się rolami, które, jak się okazywało podczas premiery, nie przetrwały montażu. Siatkarz dał też do zrozumienia, że ma świadomość, że jego charakteryzacja może zostać różnie odebrana:

"Jeszcze nie wiem, czy mnie nie wycięli na montażu, ale jak coś to piszcie w komentarzach jak wrażenia. Jak się komuś nie spodoba, to jako pokutę trzy zdrowaśki. Kolejne marzenie… chociaż w sumie nawet o tym nie marzyłem — odhaczone!"

W komentarzach internauci pochwalili się znajomością Biblii:

"W sumie Jezus łapał ryby w siatkę, więc trochę się zgadza".

"Wiem, że Jezus jest Wielki, ale...ponad 2 metry?"

"Jesus > Duch Šw. > gołębica > ptak > Wrona. Ja po prostu kojarzę fakty".

Udana charakteryzacja?

Zobacz też:

***

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Wrona | Zofia Zborowska | Andrzej Saramonowicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy