Śmierć Krzysztofa Krawczyka sprawiła, że od pewnego czasu swoje medialne tournée urządza sobie jego menedżer. Andrzej Kosmala wypowiada się w imieniu wdowy i komentuje niemal każdą informację związaną z Krawczykiem, która pojawia się w prasie. Już zdążył się wdać w pyskówkę z Marianem Lichtmanem, któremu wraz z wdową zarzucili, że lansuje się na śmierci Krzysztofa. Trudno nie zauważyć, że były Trubadur faktycznie jest od pewnego czasu bardzo aktywny w mediach, ale i sam Kosmala nie stroni od udzielania kolejnych wywiadów. W ostatnim dla "Faktu" opowiedział o tym, jak nieżyjący już Andrzej Lepper polował na Krawczyka. Samoobrona szukała znanych nazwisk do swoich list wyborczych. Uznano, że gwiazdor byłby świetnym kandydatem w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
"Do Krzysztofa zadzwoniła asystentka Leppera. Powiedziała, że tworzą listę kandydatów do wyborów i chcieliby, aby on się na niej znalazł. Krzyś był tym bardzo zdziwiony. Zawsze interesował się polityką, śledził uważnie to, co się dzieje, nigdy jednak nie myślał o czynnym w nią wejściu" - wspomina w "Fakcie" Kosmala.

Menedżer dodał, że Krawczyk poważnie traktował tę propozycję, ale ostatecznie uznał, że skupi się tylko na karierze muzycznej.
"Wychodził z założenia, że wejście w poważną politykę, bycie europosłem jest nie do pogodzenia ze śpiewaniem. Czuł, że występy na scenie uwłaczałyby powadze urzędu. Zadzwonił i powiedział - Andrzej ja bez muzyki jednak żyć nie umiem, nie mogę z niej zrezygnować. Odmówił więc Samoobronie. Potem śmiał się, że byłby pionierem, a tak został nim Paweł Kukiz" - wyznaje Kosmala, który jednak dodał, że potem Krawczyk jednak nieco żałował, że odmówił Lepperowi.
Stało się to w momencie, gdy zobaczył, jaką ZUS wyliczył mu emeryturę, a przecież jako europoseł mógł zarabiać kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie..."Po latach stwierdził, że może zrobił błąd, bo Kukiz będąc politykiem nadal śpiewa. Do tego miałby jako były europoseł większą emeryturę, a nie te 1700 złotych" - dodaje Kosmala.


***