Polska aktorka, zostawiając swoją pociechę pod opieką rodziców, chciała, by nacieszyli się oni wnukiem. Natychmiast, kiedy zgodziła się przyjąć fotel jurora festiwalu, wpadła na pomysł, by przyjechać do Polski z Henrym, zwłaszcza, że ostatni raz dziadkowie widzieli go pół roku temu na jego chrzcinach.
Niestety, podczas pobytu w Polsce, synek Alicji zachorował (może źle zniósł zmianę klimatu - aktorka mieszka z nim i swoim partnerem Colinem Farrellem w gorącym Los Angeles w Kalifornii).
Przez cały pobyt w Gdyni Ala myślami była więc przy synku, kontaktowała się z rodzicami, chciała nawet zrezygnować z zasiadania w jury, rodzice jednak uspokoili ją, że maluszek, mimo choroby, ma się nieźle i nie ma potrzeby, by przyjeżdżała wcześniej.
Z rodzicami spędziła tylko jeden dzień
Gdy Alicja w końcu przyjechała do Krakowa, zaszyła się w domu na cały dzień. Chciała wynagrodzić synkowi kilkudniowe rozstanie i spędzić czas z rodzicami - mamą Lidką i tatą Tadeuszem - zwłaszcza, że bilety powrotne do Los Angeles miała wykupione na następny dzień.
Kilka godzin przed odlotem wybrała się jeszcze z tatą do jednej z galerii handlowych, by kupić synkowi kilka niezbędnych rzeczy. Wieczorem tata odwiózł ją i wnuka na lotnisko.
mh








