Reklama
Reklama

Agnieszka Fitaku-Perepeczko i Witold Pyrkosz: O ich wielkiej niechęci krążą legendy!

Agnieszka Fitkau-Perepeczko (78 l.) do teraz nabiera wody w usta, gdy pytają ją o Witolda Pyrkosza (†90 l.). Ich drogi wielokrotnie się przeplatały, choć żadne z nich nie cieszyło się z tego powodu. Co tak naprawdę między nimi zaszło?

Agnieszka Fitkau-Perepeczko to aktorka i pisarka, ale większość i tak będzie ją kojarzyło jako wdowę po słynnym Janosiku, czyli Marku Perepeczce. 

78-latka znana jest ze swej przebojowości i młodzieńczego wigoru. To ponoć jedna z cech, które mocno przeszkadzały Witoldowi Pyrkoszowi. 

Poznali się wiele lat temu na planie "Janosika". Zdjęcia kręcono na Podhalu i w okolicach Krakowa. Na planie częstym gościem była żona Marka. 

Każdy jej przyjazd był dla ekipy sporą atrakcją towarzyską. Obecność seksownej i pełnej temperamentu kobiety dodawało uroku ich spotkaniom.

Koledzy w większości zazdrościli Markowi pięknej żony. Tylko serialowy Pyzdra jakoś nie potrafił się do niej przekonać. 

Reklama

"Świadkowie mówią, że miał wtedy sporo kompleksów. Niezbyt urodziwy, właściwie wciąż na aktorskim dorobku, w obecności pięknej i pewnej siebie kobiety mógł czuć się nieswojo. Chyba jednak nie chodziło tylko o to. Był kilka lat po rozwodzie i wprawdzie miał już narzeczoną Krystynę, która została potem jego żoną, ale prowadził życie w kawalerskim stylu. 

Spora część ekipy po pracy urządzała huczne biesiady, a on stał się nieformalnym szefem tej gromadki. To nie budziło zachwytu Agnieszki. Wiedziała co prawda, że mąż nie bierze udziału w libacjach, ale chyba trochę obawiała się, że w końcu zostanie w nie wciągnięty" - czytamy w miesięczniku "Nostalgia". 

Ponoć Agnieszka od początku nie przepadała za poczuciem humoru Pyrkosza. W towarzystwie lubiła wbijać mu szpilę, co mocno go bolało. 

Nie bez znaczenia był także fakt, że Markowi i Agnieszce wiodło się towarzysko i zawodowo o wiele lepiej. Nie trwało to jednak długo, bowiem w pewnym momencie to kariera Pyrkosza nabrała rozpędu! 

Po latach Witold i Agnieszka znów się spotkali. Tym razem na planie "M jak miłość". 

Nie było tajemnicą, że decyzja producentów o zatrudnieniu wdowy po Perepeczce mocno go zdenerwowała. 

Jego mocna pozycja w serialu nie wpłynęła jednak na zmianę w obsadzeniu Agnieszki w roli Simony. 

Na planie między nimi napięcie rosło podczas kolejnych wspólnych scen. A tych niestety było sporo.

Pyrkosz w wywiadach nie szczędził koleżance uszczypliwości...

"Przede wszystkim drażniło mnie to, że bardzo lubiła jeść czosnek, nawet przed ujęciami, w których mieliśmy rozmawiać, stojąc obok siebie. A ja tego zapachu nie znoszę. Któregoś razu Agnieszka tak najadła się go przed zdjęciami, że musiałem poprosić reżysera o przerwę, bo nie szło pracować. Nienawidzę takich sytuacji” – żalił się.

Atmosfera na planie gęstniała. Temat szybko podchwyciły tabloidy. W opowieści członków ekipy aż trudno było uwierzyć...

"Kiedy mają przerwę w zdjęciach, nie rozmawiają ze sobą. Łączy ich tylko scenariusz i filmowe dialogi. Zdarza się, że kiedy reżyser prosił o powtórzenie sceny, ona twierdziła, że Pyrkosz zrobił jej na złość i dlatego ujęcie się nie udało” – opowiadał w "Fakcie" jeden z członków ekipy.

Perepeczko twierdziła, że Pyrkosz znów jej zazdrości. Chwaliła się, że po powrocie z Australii dziennikarze mocno zaczęli się nią interesować. 

"Chciałam pisać książkę o serialu, wywiad z nim zrobić, ale on wtedy zapytał, za ile. Poza tym czułam się przy Pyrkoszu jak dzierlatka i jego doprowadzało to do szału. Przecież znaliśmy się jeszcze z czasów „Janosika”. On o mnie myślał jak o koleżance ze swojego pokolenia, która ma jedynie prawo reklamować klej do sztucznych szczęk. Nie mógł ścierpieć, że nie jestem babuleńką” – mówiła.

Jedna z aktorek "M jak miłość" potwierdziła, że faktycznie panu Witoldowi przeszkadzało zachowanie Agnieszki na planie. 

Aktorka lubiła podkreślać swoją kobiecość, a do tego nie stroniła od flirtowania ze sporo młodszymi kolegami.

Jedni w niej to uwielbiali, innych takie podejście do życia mocno drażniło. Pyrkosz był właśnie jedną z takich osób. 

"Ten konflikt musiał mieć korzenie w przeszłości, lecz całą prawdę znało tylko tych dwoje. No, może jeszcze Marek Perepeczko. Ale Marka i Witka już nie ma, trzeba więc zamknąć ten rozdział" - podsumowała chcąca zachować anonimowość aktorka serialu. 

***

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy