Ciemne chmury nad biznesem Filipa Chajzera. Celebryta przerywa milczenie
Filip Chajzer od czasu rozpoczęcia kariery w gastronomii wciąż boryka się z kolejnymi problemami. Po tym, jak celebryta zmuszony był zamknąć jeden z food trucków stojących w Krakowie, teraz pojawiły się problemy z budką otwartą niedawno na Śląsku. Na falę krytyki zareagował sam zainteresowany.
Filip Chajzer w ostatnim czasie przechodzi bardzo burzliwy okres w swoim życiu zawodowym. Jeszcze do niedawna syn byłego gospodarza "Idź na całość" mógł się pochwalić opinią jednej z najpopularniejszych osobowości medialnych w naszym kraju - dziennikarza można było oglądać nie tylko w porannym cyklu "Dzień Dobry TVN", ale usłyszeć również na antenie Radia ZET.
Nieoczekiwanie prezenter stracił posadę na Wiertniczej, a potem został zwolniony także z popularnej rozgłośni. To jednak nie wszystko - na kłopoty wizerunkowe celebryty wpłynęła również głośna afera związana z niejasnymi zasadami funkcjonowania jego organizacji pomocowej.
Nic dziwnego, że kariera Filipa Chajzera w show-biznesie mocno wyhamowała i od dłuższego czasu nie pokazuje się w mediach.
W efekcie 40-latek zdecydował się przebranżowić i otworzył budkę serwującą kebaby. Chociaż początkowo przedsiębiorca myślał o jednym food trucku, z czasem interes zaczął się rozwijać i były gwiazdor TVN otworzył działalność także w Łodzi i Krakowie.
"Łódź pokazała mi, że trzeba wyjść z Warszawy. Nagle Warszawa zrobiła się pusta i zastanawiałem się, gdzie są ci wszyscy ludzie? A okazało się, że ci wszyscy ludzie, którzy przyjeżdżali na kebaba, byli najczęściej z innych miast i chcieli spróbować mojego 'kebsa' i wybierali się do Warszawy na tzw. city-breaki. (...) Czuje się tak, jak wtedy, gdy wziąłem mikrofon, mając 20 lat. Ale teraz już wiem, że tylko idę w biznes" - relacjonował dziennikarzom Jastrząb Post.
Niestety Chajzer nie przewidział, że mieszkańcom Krakowa nie spodoba się lokalizacja jego budy z kebabem. Po fali krytyki dziennikarz postanowił zabrać food trucka z zabytkowej okolicy.
"Zamykam to miejsce tutaj, gdzie ono teraz się znajduje. Zrobię to jak najszybciej. Jeśli macie pomysł na inne, napiszcie, będę bardzo wdzięczny, oczywiście się przestawię" - tłumaczył w mediach społecznościowych.
Na tym jednak nie kończą się kłopoty celebryty. Właśnie okazało się, że przedsiębiorca zmuszony był zrezygnować z biznesu, który niedawno otworzył się na Śląsku.
Tym razem powód okazał się nieco inny niż w przypadku Krakowa. Filip Chajzer ujawnił, że w okolicy food trucka unosił się nieprzyjemny zapach.
"Tu tak śmierdzi, ale to tak, że dalej biznesu prowadzić się nie dało" - przyznał na swoim profilu.
Nie czekając na negatywne komentarze nieprzychylnych mu osób były spiker Radia ZET zamieścił w sieci wymowny post.
"Katowiccy 'dziennikarze; triumfują! (...) Chajzer splajtował - dobrze mu tak. Od rana dzwonią do mnie znajomi i pytają jak mi pomóc ? Dziękuję - radzę sobie świetnie, acz doba jest za krótka. Niestety nie każdy tak podchodzi do swojej pracy. Drogie lokalne portale ze Śląska - problem jest poważny i wymaga rozwiązań systemowych (...). Oczywiście zajęcie się tym tematem wymaga czasu i poświęcenia, a dokopanie Chajzerowi jest szybkie tanie i super się klika" - podsumował 40-letni celebryta.
Zobacz też:
Kontrowersje po wypowiedzi Filipa Chajzera. "Polacy nie chcą pracować"
Filip Chajzer sprzedał swoją willę. Była partnerka musi się wyprowadzić
Filip Chajzer ma kłopoty. Urząd miasta wszczął kontrolę wobec jego biznesu