Reklama
Reklama

Tomasz Sekielski przygotowuje dokument o pedofilii w Kościele!

Tomasz Sekielski (44 l.) wyznał, że przygotowuje mocny film dokumentalny o zjawisku pedofilii wśród księży w naszym kraju. Dziennikarz ma jednak spore problemy ze znalezieniem sponsorów. Ci ponoć boją się wyłożyć pieniądze, bo władza kleru wciąż jest potężna...

Światowe media od lat donoszą o skandalach pedofilskich z udziałem księży katolickich. Problem ten długo był zamiatany pod dywan. 

Zmienić to postanowił papież Franciszek, który w specjalnym liście do biskupów apelował o przyjęcie zasady „zero tolerancji dla pedofilii i przemocy seksualnej” wśród duchowieństwa. 

Papież zapowiedział, że będzie z największą surowością karał księży, którzy dopuścili się tego „strasznego grzechu” i „zdradzili misję Kościoła”. 

Franciszek tego typu nadużycia seksualne określił mianem "potworności i bestialstwa"! Zapewnił też, że podejmie radykalne kroki w walce z tym zjawiskiem, jak również w wymierzaniu sprawiedliwości wobec sprawców, ale też biskupów oraz kardynałów tuszujących przestępstwa.

Wydawać by się mogło, że w Polsce skala tego zjawiska jest niewielka. W końcu media niewiele na ten temat piszą. Do tej pory najgłośniejsza była historia arcybiskupa Paetza, którego oskarżono o zbyt bliskie relacje z młodymi mężczyznami, za co został ukarany zakazem... udzielania sakramentów i głoszenia kazań.

Zjawiskiem pedofilii w polskim kościele postanowił zająć się dziennikarz Tomasz Sekielski. Co go do tego skłoniło?

"Uważam, że polski Kościół jest jeszcze daleko z tyłu za Kościołami w USA, Irlandii, Australii, Holandii, Szwajcarii, gdzie Kościół zaczął się rozliczać i wypłacać odszkodowania ofiarom. Co też jest ważne, bo w Polsce Kościół odcina się od księży, gdy dochodzi do jakichś spraw i procesów. Mówi, że to księża mają wypłacać odszkodowania. Kościół stara się tego unikać. 

Reklama

Kilka lat temu poznałem tzw. ocalonych. Tak się mówi o osobach, które doświadczyły molestowania seksualnego przez księży i które jakoś sobie poradziły, bo są osoby, które tego nie wytrzymały. Załamały się psychicznie, popełniły samobójstwa. Historie ocalonych, których poznałem, naprawdę mocno mną wstrząsnęły. Ale też wstrząsnęła mną pewna obojętność struktur kościelnych na ich cierpienie i próba tuszowania tych spraw. Ale oprócz tego chcę pokazać jeszcze dwie rzeczy, które są dla mnie szalenie ważne. Chcę pokazać pewien mechanizm społeczny, który funkcjonuje, szczególnie w małych miejscowościach, na wsi. Gdzie panuje zmowa milczenia. O księdzu nie mówi się źle. Ofiary w takich miejscowościach spotyka ostracyzm, nie wierzy im się, albo nakłania, żeby milczały. Albo nazywa kłamcami. Także rodziny często od takich osób się odcinają. Bardzo chcę to pokazać w moim filmie. A druga rzecz to to, że nie jest to sprawa nowa. A mimo to księża wciąż mogą liczyć na pobłażliwość swoich przełożonych" - mówi w rozmowie z natemat.pl Sekielski. 

Dziennikarz już na początku pracy napotkał spore trudności. Chodzi m.in. o kwestie finansowe, bowiem wciąż nie może znaleźć sponsorów. 

"Od kilku lat myślałem o zrobieniu tego filmu. Ale nie ma specjalnie chętnych, by wyłożyć pieniądze na taką produkcję. Próby były podejmowane. Kościół ma olbrzymie wpływy w Polsce. Nie znalazłem takich osób, czy firm, czy redakcji, które wyłożyłyby pieniądze na zrobienie takiego filmu. Dostawałem wyraźny sygnał, że osoby, czy konkretne firmy nie chcą być kojarzone z takim filmem. Bo wiadomo, w Polsce... Nie chcą się narazić. Przez zbieg różnych okoliczności stałem się niezależnym producentem. Co ważne, ja potem udostępnię mój film za darmo, za pośrednictwem YouTube'a. Nie będę go sprzedawał" - oznajmił Tomek.

Obejrzycie?

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Sekielski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy