Nie cichną plotki po Opolu. To koniec niedomówień ws. Piaska. Padło słowo pieniądze [POMPONIK EXCLUSIVE]
Takiego obrotu spraw nikt się nie spodziewał. Jednym z największych wydarzeń tegorocznego festiwalu w Opolu był bowiem występ Andrzeja Piasecznego i Roberta Chojnackiego, symbolicznie potwierdzający ich pojednanie po latach. W rozmowie z Pomponikiem drugi z panów zabrał głos na temat powodu ich kłótni. "Zawsze najlepiej powiedzieć, że pieniądze" - skomentował.
Z okazji 30-lecia płyty, nad którą wspólnie pracowali, Andrzej Piaseczny i Robert Chojnacki wystąpili razem na festiwalu w Opolu. W ten sposób panowie oficjalnie ogłosili, że ich relacje są obecnie jak najlepsze. A przecież przez długi czas plotkowano, że pomimo sukcesu, jaki odniósł album, artyści mocno się posprzeczali.
A jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Mówiło się bowiem, że "Piasek" na tej współpracy wyszedł zdecydowanie gorzej niż jego kolega. Jako autor tekstów i wykonawca siedmiu z dziesięciu znajdujących się na krążku utworów otrzymał bowiem konkretne, wcześniej ustalone wynagrodzenie, które nie zwiększyło się ani o złotówkę pomimo nadspodziewanie wysokich dochodów ze sprzedaży.
"Nagle koledzy zarabiają miliony, a Piasek... I zamiast ruszyć głową i dosypać coś Piaskowi, Robert uznał, że umowa to umowa i zostaje po staremu. Jest w tym głęboka niesprawiedliwość, bo przecież gdyby nie głos i charyzma Andrzeja, nie byłoby sukcesu" - opisywał sytuację Andrzej Krzywy, wokalista De Mono, w swojej książce "Na krzywy ryj".
Wygląda jednak na to, że o konflikcie nie może być (już?) mowy.
Według Roberta Chojnackiego doniesienia o jego napiętych kontaktach z Piasecznym były mocno przesadzone.
"Media zawsze muszą coś wyolbrzymić, nadmuchać jakiś problem, którego w zasadzie nie ma. Natomiast nasze drogi się rozeszły. Ja więcej pracuję poza krajem niż w Polsce i w związku z powyższym nie było możliwości [współpracy]. (...) Ja sobie dawałem radę i daję. On ma swoje życie estradowe, po prostu. Bardzo miło się było spotkać, jesteśmy w formie wykonawczej, muzycznej" - wyznał Pomponikowi już po występie.
Kompozytor zdementował plotki, jakoby poróżniły go z wokalistą kwestie finansowe.
"Jakie pieniądze? Zawsze najlepiej powiedzieć 'o pieniądze', prawda? Że tam ktoś komuś coś, worek cukru, zabrał. Bez sensu. Wiesz, jesteśmy w innym miejscu. Jesteśmy 30 lat młodsi (...). I to jest fajne. Czas nas uczy pogody" - podsumował wątek, nawiązując do powrotu do projektu sprzed kilku dekad.
Chojnacki bardzo pozytywnie wypowiadał się o występie i o swoim partnerze scenicznym. Był pewny, że wspólnie zachwycili publiczność, pochwalił też "Piaska" za zejście do publiczności i robienie sobie zdjęć z widzami.
"On jest młodszy ode mnie. Ludzie uwielbiają, jak artysta przychodzi, można go dotknąć. Kiedyś go ubóstwiali, przecież nie mnie (...), a on był po prostu w swoim żywiole" - powiedział naszemu reporterowi.
Kiedy muzyk został sam na scenie, wcale nie czuł się osamotniony. Cieszył się, że ich występ jest tak pozytywnie odbierany.
"[Moim] zadaniem, co mnie po prostu zawsze uskrzydlało, było to, że ja wiedziałem, że moim atutem jest komponowanie takich piosenek, w których Andrzej czuje się w 100 procentach perfekcyjnie, plus jego teksty. Bo jeżeli to się zazębia i okazuje się, że to, ten tandem, po prostu działa" - skomentował dla Pomponika.
Zobacz też:
Smutny widok. Tak wyglądał amfiteatr w Opolu
Fala komentarzy po ogłoszeniu zwycięzców opolskiego festiwalu. "To nie mój faworyt"