Niewesoło u Adriana ze "Ślubu". Nagle trafił do szpitala, Anita drży o męża
Adrian Szymaniak i Anita Szydłowska z 3. edycji programu "Ślub od pierwszego wejrzenia" świętowali niedawno 7. rocznicę ślubu. Tuż po kolejnych radosnych chwilach przyszedł niespodziewany niepokój. Uczestnik "Ślubu" nagle trafił do szpitala, a kolejne informacje nie są optymistyczne. Sprawa wygląda na poważną, co dokładnie się wydarzyło?
Adrian Szymaniak i Anita Szydłowska poznali się w 3. sezonie programu "Ślub od pierwszego wejrzenia". Ich ceremonia odbyła się 17 marca 2018 roku - a kiedy kilka miesięcy temu para z radością świętowała rocznicę, nic nie zwiastowało żadnych problemów.
"Nasza wełniana rocznica. Dostaliśmy więcej niż to, o czym marzyliśmy, ale mieliśmy w sobie odwagę, by po to sięgnąć!" - wspominała uradowana Anita w sieci.
Także ostatnie tygodnie w życiu pary były bardzo radosne. 6 czerwca 2025 roku świętowali 6. urodziny syna - Jerzego, a 7 lipca przypadały 5. urodziny ich córki Bianki. Niestety 14 lipca Adrian niespodziewanie znalazł się w szpitalu.
Adrian ze "Ślubu" bardzo zaniepokoił dziś fanów. Mąż Anity 14 lipca opublikował zdjęcie ze placówki. Niestety medycy wciąż nie postawili diagnozy, co dodatkowo go martwi.
"Tak to czasem bywa, że [...] się przypałęta do człowieka i pokrzyżuje wiele planów. Badania i diagnostyka [...] trwają, aby ustalić, co mi dolega. Niepewność jest najgorsza, ale liczę na to, że obraz i przyczynę dolegliwości poznam niebawem" - przekazał Szymaniak.
Później na jego Instagramie zapadła cisza, a kolejne wieści przekazała już Anita.
Anita wyjawiła na Instagramie, że nic nie zapowiadało przykrych wydarzeń.
"To miał być zwykły weekend - skończył się niestety bardzo źle. (...) Cały czas nie znamy przyczyn, czekamy z nadzieją na wyniki. Nie mogę nic więcej napisać, przesyłajcie tylko dobrą energię dla niego" - prosiła fanów.
Uczestniczka "Ślubu" wyjaśniła, że mimo wszystko sytuacja mogła być jeszcze bardziej skomplikowana. Rodzina miała pojechać na wakacje za granicę, z czego jednak zrezygnowała - w obliczu tego, co się przydarzyło Adrianowi, było to wyjątkowe szczęście.
"Ja staram się w tym szukać pewnych pozytywów mimo wszystko. Mieliśmy w zeszłym tygodniu jechać na wakacje za granicę, na last minute. Gdyby to zdarzyło się gdzieś daleko od domu, byłoby gorzej. A tak wszechświat jednak wie, co robi, że zostaliśmy!" - wyznała Szymaniak.
W godzinach wieczornych dodała też, że "chociaż głową jest gdzie indziej", to stara się zapewnić dzieciom wakacyjne rozrywki. Wciąż nie podzieliła się jednak żadną diagnozą.
Zobacz też:
Wielka radość u Anity i Adriana ze "Ślubu" po pięciu latach