Były lider zespołu Black Sabbath przez wiele lat toczył walkę z uzależnieniem od narkotyków i alkoholu.
61-letni muzyk przyznał, że był bliski targnięcia się na własne życie z rozpaczy, ale pomogła mu Sharon. Wtedy, jak twierdzi , zdał sobie sprawę z tego, jak silna jest jego żona i jak bardzo odwróciły się role w jego małżeństwie.
"Gdybym nigdy nie spotkał Sharon, byłbym już martwy. Już dawno bym się zabił. To, że zakochałem się w niej jest najlepszą rzeczą, jaka mi się kiedykolwiek przytrafiła. Ona zawsze była cierpliwa i trwała przy mnie" - powiedział rockman.
"Ktoś zapytał mnie kiedyś: 'A gdyby było odwrotnie, ty byłbyś trzeźwy, a ona nie miałaby siły podnieść się z podłogi? Jak długo byś to wytrzymał?' A ja odpowiedziałem: 'To dobre pytanie, naprawdę nie znam na nie odpowiedzi'" - dodał Osbourne.









