Michał Wiśniewski musiał ogłosić bankructwo
Bankructwo Michała Wiśniewskiego było szeroko komentowane w mediach. Serwisy ścigały się na tragedii muzyka. On sam po jakimś czasie do tego tematu wrócił i dzieli się swoim tragicznym doświadczeniem.
Autor przeboju "Powiedz" szybko stał się wziętym muzykiem - zdołał zarobić miliony, które chętnie trwonił na rozrywki. Zaczął lubować się w hazardzie, popadł w uzależnienie od alkoholu. To doprowadziło go do ruiny. W 2020 r. ogłosił bankructwo.
"Wszystko straciłem. Upadłem... nawet nie na twarz. Na ryj. Kiedy trzy lata temu ogłoszono upadłość, kiedy straciłem już swój dom, bo teraz wynajmuję go po prostu, żeby mieć gdzie mieszkać, to tak naprawdę świat się dla mnie zaczął na nowo. Zaczęła być przynajmniej jakaś perspektywa na wyjście z życiowego impasu" - powiedział w kwietniu Michał Wiśniewski.
Wiśniewski się nie poddał. Łatwo mu nie było
Mimo tej tragedii Wiśniewski się nie poddał. Dalej tworzy nową muzykę, koncertuje i angażuje się w wiele aktywności, by zapewnić swojej rodzinie godne życie.
W najnowszym odcinku "Jestem jaki jestem 3" jasno podkreślił, że to on ponosi odpowiedzialność za to, że stracił pieniądze i majątek.
[Ludzie] zupełnie nie zdają sobie sprawy, że ja nie straciłem czyichś pieniędzy, tylko swoje
Największą karą dla niego było "kilka lat upokorzeń". "I straciłem wszystko to, co swoje, a nie czyjeś, więc... Nie wiem czy może być większa kara niż kilka lat upokorzeń, no ale... Ja walczę generalnie z tym, ponieważ nikt mnie nie jest do końca poznać prywatnie, ale najlepiej uwiesiliby mi kamień na szyi i wrzucili do rzeki" - podsumował gorzko muzyk.
Bankructwo mocno wpłynęło także na jego najbliższych - rodzinę i dzieci. Fabienne - jego córka - musiała nawet zmienić szkołę, bo atmosfera była nie do wytrzymania.
Zobacz także:










