Anna Wendzikowska - partner zostawił ją przed porodem
Anna Wendzikowska (40 l.) na łamach Ofemin przyznała, że ostatnie dwa lata były dla niej koszmarne. Ma to związek z jej partnerem i ojcem najmłodszej córki, Tosi. Dziennikarka chciała zbudować młodszej córce pełną rodzinę i długo walczyła o związek.
Przypomnijmy, że Anna Wendzikowska ma córkę Kornelię, jednak związek z jej tatą nie przetrwał próby czasu.
Dziennikarka miała nadzieję, że w następnym związku nie popełni błędu i znajdzie mężczyznę dojrzałego, który pewnie stąpa po ziemi i zapewni jej oparcie. Zawiodła się. Próbowała jednak ratować relację. Razem z ojcem Tosi wzięła udział w terapii dla par. "Mimo wszystko widzę jej sens" - mówiła w jednym z wywiadów.
Terapia jednak nie pomogła. Przyznała później, że partner "nie jest w stanie za bardzo ogarnąć rzeczywistości".
Nasze pierwsze rozstanie przypadło tuż po narodzinach mojej młodszej córeczki. Ale jak poszliśmy na terapię, to przez jakiś czas nam się układało. Potem, jak zaczęła się pandemia, ta trudna sytuacja spowodowała, że znowu strzeliły bezpieczniki, że tak powiem"
Dodatkowo dziennikarka poznała szczegóły z życia swojego partnera, których wcześniej jej nie ujawnił i przekonała się, że nie może zaakceptować pewnych spraw. Do tej pory Wendzikowska nie może pojąć, jak niektórzy mężczyźni są nieodpowiedzialni. Podkreśliła jakim wysiłkiem dla kobiety jest ciąża i poród. To wtedy potrzebuje największego oparcia.
Te hormony, które w nas buzują, ten ogromny wysiłek naszego organizmu! To jest przecież tak, jakbyśmy miały przez dziewięć miesięcy pasożyta, który żywi się naszym organizmem, naszą energią, nami. I to jest naprawdę, i mentalnie i fizycznie, duży ciężar do uniesienia. A dziecko wspólne. Dlatego, powiem szczerze, źle spoglądam na mężczyzn, którzy w takiej sytuacji nie okazują się mężczyznami.
Dziennikarka wspomniała też o Weronice Rosati i Joannie Opoździe.
Strasznie mi szkoda, bo tak patrzę na te fajne dziewczyny dookoła, i myślę sobie, że mamy chyba jakiś tragiczny, ogromny kryzys męskości. A tak nie powinno być. Bo ten moment końcówki ciąży, urodzenia dziecka to jest jakiś koszmar dla kobiety.
Teraz Anna Wendzikowska uważa, że jej rodzina to ona i dwie córki. Stworzyła im bezpieczny i kochający dom. Dziennikarka twierdzi, że w tym domu jest miejsce na okazywanie emocji i realizowanie marzeń.
Zobacz też:
Anna Wendzikowska zostawiła porsche na ulicy i poszła na 2h do fryzjera. Potem było jej wstyd?
Tyle kosztuje barszczyk i inne dania u Okrasy. Ceny mogą nadwyrężyć niejeden budżet
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc

