Ujawniono przyczynę śmierć popularnego aktora! Prawda ujrzała światło dzienne po roku

Śmierć popularnego amerykańskiego aktora odbiła się szerokim echem w Hollywood, ponieważ nic nie wskazywało na jego jakiekolwiek problemy zdrowotne. W momencie swojego odejścia Ray Liotta przebywał na Dominikanie, gdzie nagrywał zdjęcia do filmu "Dangerous Waters". 67-letni gwiazdor, który zasłynął dzięki rolom w takich produkcjach jak: "Blow", "Chłopcy z ferajny", "Historia małżeńska" i "Revolver", odszedł we śnie w swoim pokoju hotelowym.

Z oczywistych względów miejscowa policja musiała dokonać oględzin zwłok, nawet jeśli na ciele aktora nie widać było żadnych oczywistych śladów przemocy i udziału osób trzecich. Wyniki obdukcji długo utrzymywano w tajemnicy, ale niemal rok po tamtych zdarzeniach (Ray Liotta zmarł 26 maja 2022 roku) nareszcie udostępniono je publicznie.

Do dokumentacji z sekcji zwłok Amerykanina dotarł portal TMZ. Jak wynika z dostępnych tam informacji, Liotta zdecydowanie nie był okazem zdrowia. Popularny gwiazdor cierpiał z powodu ostrej niewydolności serca i problemów z oddychaniem. Koroner odnotował m.in. obrzęk płuc na skutek nagromadzonego w nim płynu. Na jego ogólny stan zdrowia negatywny wpływ miała także miażdżyca.

Ray Liotta do samego końca pozostawał niezwykle aktywnym zawodowo aktorem. Oprócz "Dangereous Waters" nie doczekał również do premiery kilku innych swoich projektów. Chodzi o serial "Czarny ptak", a także filmy "Kokainowy miś" i "Fool's Paradise". Na Dominikanie towarzyszyła mu jego narzeczona jacy Nittolo. Liotta był żonaty tylko raz, ale rozwiódł się za porozumieniem stron w 2004 roku. Ze związku z Michelle Grace doczekał się jednej córki o imieniu Karsen.

Zobacz też:

79-letni Robert De Niro właśnie został ojcem! Ujawnił szczegóły

Tom Cruise zmuszony do publicznych przeprosin! Wszystko przez... Karola III

Ray Liotta został pośmiertnie uhonorowany wielkim zaszczytem