Pod koniec lipca minęły trzy lata od śmierci Tomasza Stańki. Zmarł w szpitalu onkologicznym na warszawskim Ursynowie, a jako pierwsi smutną informacją ze światem podzielili się Tomasz Tłuczkiewicz, przyjaciel jazzowego artysty, oraz Paweł Brodowski, redaktor naczelny magazynu "Jazz Forum".
Miesiące przed odejściem Stańko zmagał się z nowotworem płuc.Muzyk spoczął na Powązkach, a najbliżsi zadbali o to, by jego grób prezentował się bardzo oryginalnie.
Grób Tomasza Stańki na Powązkach
W najnowszym wywiadzie córka artysty, Anna Stańko, opowiada, dlaczego miejsce spoczynku jej ojca jest tak wyjątkowe. Uwagę zwraca przede wszystkim pomnik, który jest formą menhiru. To nieociosany głaz ustawiany pionowo, wywodzi się z kultury celtyckiej.
To nie miał być zwykły nagrobek z napisem Tomasz Stańko, ale miejsce mocy i łączenia się z czymś pozaziemskim. Spotkania z kosmosem
To ona wpadła na pomysł, by nagrobek wyglądał właśnie w ten sposób. Inspirację czerpała z... komiksu "Asterix i Obelix". To właśnie tam po raz pierwszy zobaczyła menhiry. Po latach i po śmierci ojca uznała, że właśnie taki kamień będzie pełnił na grobie Stańki zadanie "anteny do kosmosu".Projekt wykonał Krzysztof Bednarski.
Jako jeden z niewielu zajmuje się również rzeźbiarstwem funeralnym. Wiedziałam, że on ma czułość i wrażliwość w tej kwestii, więc poszłam do niego ze swoją opowieścią. I tak powstał ten wspaniały głośnik - trąba
Rzeźbiarz tworzył pomnik przez prawie rok. Granit, który wybrano do realizacji, ważył pięć ton. A to nie wszystko.
To, co jest też wspaniałe, że on zmienia się z czasem. Czarny kamień nie jest czarny, wygląda z zewnątrz, jakby był obrośnięty mchem, ale to nie mech, tylko wytracające się pod wpływem warunków atmosferycznych różne pierwiastki metali. Z pozostałości, które zachowałam po obróbce kamienia, zrobiłam w miejscu odpoczynku taty w Podkowie Leśnej malutki krąg, taki mój Stonehenge
Córka Stańki opowiedziała o jego ostatnich dniach życia
Anna Stańko wróciła wspomnieniami do ostatnich dni życia ojca. Trudno było do niego dotrzeć, lecz ona znalazła pewien sposób.
Gdy tata był już w szpitalu, gdy leżał na OIOM-ie przez ostatnie dwa tygodnie życia, ciężko było znaleźć z nim kontakt, więc stwierdziłam, że będą mu czytała książki. Poszłam do jego biblioteczki i trafiłam na poezję portugalskiego pisarza Fernanda Pessoa. Zaskoczył mnie ten tomik, nie znałam go wcześniej. Pierwszy wiersz, na który natrafiłam, brzmiał tak: „Strach przed śmiercią? Zbudzę się w inny sposób. Może ciało, może ciągłość, może odnowiony. Ale się zbudzę. Skoro nawet atomy nie śpią, dlaczego tylko ja mam spać?”. To było niesamowite. Takie połączenie koncepcji mojej i taty
I dodaje, że choć tata nie wierzył w życie pozagrobowe i sądził, że po śmierci po prostu nas nie ma, jej trudno jest się z tym zgodzić. Dużo z nim o tym dyskutowała i wcale jej nie przekonał. Do dziś uważa, że człowiek nie znika po śmierci. A z ojcem spotyka się w tajemniczych snach.
Tata w nich powraca, jakby nigdy nic się nie stało. Jeszcze ich do końca nie rozumiem













