Tomasz Kalita jakiś czas temu wyznał, że pod koniec maja 2016 roku zdiagnozowano u niego glejaka wielopostaciowego. Nie załamał się, a stanął do walki o swoje zdrowie i życie. Na szczęście miał wsparcie ukochanej żony, którą poślubił w październiku zeszłego roku.
Ania była przy nim do samego końca. W poniedziałek, 16 stycznia br., mężczyzna zmarł. Cały czas liczył, że uda mu się wygrać z chorobą. "Tomek miał wiele wiary w to, że z tego wyjdzie" - opowiadał Jerzy Wenderlich.
Niemalże do końca swoich dni były poseł na Sejm z ramienia SLD pracował na rzecz innych chorych. Postulował, by umożliwić w Polsce leczenie medyczną marihuaną i substancjami zawierającymi olej konopny. Nawiązywała do tego jego żona w niedawnym wpisie na Facebooku.
Śmierć Tomasza Kality bardzo poruszyła jego koleżankę, Magdalenę Ogórek. Znali się bardzo dobrze, bowiem mężczyzna był rzecznikiem jej sztabu podczas wyborów prezydenckich. Wiadomość o jego śmierci dotarła do niej, gdy prowadziła program "W tyle wizji".
"Serdeczne wyrazy współczucia złóżmy małżonce, Ani Kalicie, a państwa prosimy o wspomnienie o Tomku dzisiaj, jakąś refleksję i modlitwę. Niech on zagości w waszych rozmyślaniach chociaż na moment" - zaapelowała do widzów.
Widać było, że informacja o tym, że Kalita nie żyje, bardzo nią wstrząsnęła. Na koniec powiedziała jeszcze kilka słów.
"Tomek był z mojego rocznika, więc bardzo trudno mi się o tym mówi. Nie ukrywam, że ta informacja jest zawsze szokująca, nawet jak wiemy, że ktoś chorował i to ciężko, to jest to moment trudny" - dodała.
Następnie pożegnała się z widzami i zakończyła program.
Na swoim koncie na Twitterze skierowała też kilka słów w kierunku żony zmarłego polityka.
Zobacz również:
***Zobacz więcej materiałów
