Reklama
Reklama

Szczegóły skandalu z muzykami Papa D.

Przedstawicielka Papa D. uparcie twierdzi, że członkowie zespołu zostali wyprowadzeni z samolotu w eskorcie policji i umieszczeni w areszcie tylko dlatego, że jeden z nich zrobił na pokładzie kilka zdjęć telefonem komórkowym.

W ubiegłym tygodniu wybuchł skandal z ekipą Papa D. w roli głównej. Po wejściu na pokład samolotu muzycy zachowywali się skandalicznie - według relacji świadków, palili papierosy, zachowywali się jakby byli pod wpływem alkoholu i rozkręcali regularną imprezę. Tylko lider zespołu Paweł Stasiak spokojnie spał. Pasażerowie złożyli skargę i rozbawionych artystów wyprowadziła z samolotu policja.

Monika Batogowska, menadżerka zespołu, przedstawia zupełnie inną wersję tych wydarzeń:

"W czwartek, 30 kwietnia, wylecieliśmy z Polski do Stanów Zjednoczonych. Skorzystaliśmy z linii lotniczych Lufthansa. Jako że samolot, którym mieliśmy lecieć z Warszawy do Monachium, spóźnił się o dwie godziny, naszą ekipę skierowano bez żadnych wyjaśnień do samolotu zastępczego, lecącego do Chicago, chociaż celem naszej podróży był Nowy Jork. Na pokładzie samolotu jeden z członków ekipy postanowił zrobić kilka zdjęć telefonem komórkowym i to stało się przyczyną konfliktu ze stewardessami" - mówi Batogowska w rozmowie z "Twoim Imperium".

Reklama

Linie lotnicze Lufthansa nie wystosowały oficjalnego stanowiska w tej sprawie. Zespół nie zamierza dochodzić sprawiedliwości przed sądem. "Chcemy wyciszyć sprawę i odzyskać spokój" -wyjaśnia Batogowska. To daje do myślenia.

Twoje Imperium
Dowiedz się więcej na temat: Paweł Stasiak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy