Reklama
Reklama

Superniania się tłumaczy

Dorota Zawadzka utrzymuje, że uwagi na temat ostrzykniętej botoksem twarzy Edyty Górniak nie są atakiem na gwiazdę. "Dlaczego nie mogę powiedzieć tego, co myślę?" - pyta pani psycholog.

Na facebookowym profilu Doroty Zawadzkiej (48 l.) trwa walka między fanami i wrogami Edyty Górniak (38 l.). Zaczęło się od tego, że Superniania w trakcie trwania programu złośliwie komentowała występy Edyty i sugerowała, jakoby jury zawyżało jej punktację.

"O matko! Pani Pavlović chyba oglądała Edytę z zamkniętymi oczami! Polityka jury 'Tańca' jest taka: dać Edzi max punktów, bo ludzie na nią już nie głosują. Ma teraz przedostatnie SMS-y. Malutko, więc trzeba ją promować, żeby nie odpadła" - napisała.

Prawdziwa burza rozpętała się jednak, gdy Zawadzka rzuciła uwagę na temat dziwnie opuchniętej twarzy Edyty. "Botoks jej nie służy" - oświadczyła, dodając, iż sama widziała Górniak bezpośrednio po zabiegu wstrzyknięcia botoksu.

Reklama

Ta wypowiedź spotkała się z krytyką w wielu kolorowych pismach i wśród internautów. "Super Express" zapytał Supernianię, dlaczego tak zajadle atakuje piosenkarkę.

"To nie jest atak, ja po prostu mówię to, co widzę. Nie ma świętych tematów, o wszystkim trzeba mówić. Kiedy zauważam, że Edyta jest piękną kobietą, ale przesadza z botoksem, to jest to moja opinia, a nie jakieś wymysły. Dlaczego nie mogę powiedzieć tego, co myślę?" - mówi pani Dorota na łamach dziennika.

Edyta Górniak do tej pory nie skomentowała zachowania swojej byłej rywalki z "Tańca z gwiazdami". Jedynie jej menedżerka, Maja Sablewska, mówi żartobliwie: "Superniani należy się karny jeżyk".

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: "Taniec z gwiazdami" | Dorota Zawadzka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy