Do niedawna myślano, że Karol Strasburger i Stan Borys są dobrymi kolegami, których łączy wspólne zamiłowanie do gry w tenisa.Panowie często przed laty spotykali się na korcie. Z powodów problemów ze zdrowiem piosenkarz (sprawdź!) musiał jednak zrezygnować z wysiłku fizycznego.Jakiś czas temu Borys przeszedł skomplikowaną operację w Stanach Zjednoczonych, bo miał coraz poważniejsze problemy ze wzrokiem."Stan widział coraz gorzej i potrzebna była natychmiastowa operacja. Nie mogliśmy z nią czekać i zrobić jej w Polsce, bo z powodu pandemii nie wiadomo, kiedy wrócimy do kraju" - informowała w jednym z wywiadów jego ukochana Anna Maleady.Na szczęście w końcu udało im się przylecieć nad Wisłę, ale miało to związek z mało przyjemnymi okolicznościami. Okazuje się, że Stan Borys i jego ukochana stawili się w sądzie rejonowym w Piasecznie, gdzie wytoczyli sprawę... Karolowi Strasburgerowi.
Poważne oskarżenia pod adresem Strasburgera
O sprawie informuje "Super Express", który dowiedział się, że gospodarz "Familiady" został oskarżony o zniesławienie, a za to grozi grzywna lub nawet ograniczenie wolności!"Przyjrzeliśmy się wokandzie wywieszonej w sądzie i przetarliśmy oczy ze zdumienia. Gospodarz "Familiady" został oskarżony przez muzyka i jego ukochaną o czyn z paragrafu 2 artykułu 212 Kodeksu Karnego, który jasno mówi o publicznym zniesławieniu. 'Kto pomawia inną osobę (...) o postępowanie lub właściwości, które mogą narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności'" - czytamy.
Tabloid przeprowadził swoje śledztwo w tej sprawie i ustalił, że oskarżony miał dokonać "opisanego wyżej czynu za pomocą środków masowego przekazu, a to podlega jeszcze większej karze". "Strasburgerowi grozi nie tylko grzywna czy ograniczenie wolności, ale nawet aż rok więzienia" - alarmuje gazeta.O co dokładnie poszło? "Jak ustalił 'Super Express', chodzi o negatywne i krzywdzące Stana Borysa i Annę Maleady wpisy, które ukazywały się w sieci. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie z policji, miały one pochodzić z komputera, którego właścicielem okazał się Karol Strasburger" - czytamy.
Kontaktowaliśmy się w tej sprawie z Małgorzatą Strasburger, nie chciała jednak komentować. Podkreśliła, że to dla nich bardzo przykra sytuacja. Wraz z Karolem napiszą oficjalne oświadczenie, gdy będą na to gotowi.










