Ryszard Lasota uważa, że daleko mu do Edwarda z trzeciej edycji. Nie jest podobny do niego ani fizycznie, ani charakterologicznie...
- Nie podobają mi się te porównania! - mówi w rozmowie z nami.
- Gdzie tam jemu do mnie, albo mnie do niego! Nawet w połowie nie chciałbym być nim! Po pierwsze ja tak nie wyglądam, nie noszę grubego, złotego łańcucha na szyi ani bransolety. On i ja to dwa różne światy i dwa różne mundury. Przyznam jednak, że z tego, co widzę w telewizji, to ten pan ma swoje za uszami, powinien się dwa razy zastanowić, zanim coś powie. Moim faworytem jest Władysław żeglarz i motocyklista Zdzisiek. Im będę kibicował - zapowiada.
Lasota ma rację, Edek nie przebiera w słowach, zwłaszcza w sprawie kobiet. Już w pierwszym odcinku zaznaczył, że "kobieta ma być ładna, zgrabna i inteligentna". "U mnie miałaby proste życie: ma mnie tylko kochać i słuchać, nic więcej" - mówił Edward.
W następnym odcinku bezlitośnie skomentował pełne, kobiece kształty. Kiedy Wiesław zapewniał przed kamerami, że "kochanego ciała nigdy za wiele", Edward podsumował to tak: "Kochanego ciała tak, ale nie słoniny".
Tym zdaniem nagrabił sobie u większości uczestniczek, które dopiero po programie dowiedziały się, co naprawdę myśli i nie omieszkały mu tego wypomnieć.