Chodzisz po światowych wybiegach, niedawno wyszłaś za mąż. Czy masz już wszystko, czego Ci potrzeba do szczęścia?
Anja Rubik: - Uważam się za szczęściarę. Jestem bardzo zadowolona z życia. Zdobycie tego wszystkiego kosztowało mnie wiele wysiłku, ale robię to, co kocham, i zdobyłam to, co jest dla mnie ważne. Jednak nie brak mi nowych pomysłów.
Czego jeszcze chcesz od życia?
A.R.: - Nie mogę spocząć na laurach. Mam nadzieję, że jak najdłużej zostanę w zawodzie. Muszę być cały czas elastyczna, bo tego wymaga moja praca. Ostatnio robię tylko wybrane rzeczy w świecie mody, a więc mam czas na inne projekty, np. na "Top Model".
A nie myślisz o przerwaniu kariery i życiu rodzinnym?
A.R.: - Nie, wprost przeciwnie. Mam coraz więcej planów. Teraz, gdy wzięliśmy z Sashą ślub, jesteśmy silniejsi, niż byliśmy w pojedynkę. Boję się słowa emerytura, bo w moim zawodzie przychodzi ona stanowczo za szybko.
Jej widmo już krąży nad Tobą?
A.R.: - Jeszcze nie, choć wszyscy o to pytają. Moda to przemysł, który jest związany z młodym wiekiem i takim wyglądem. Wprawdzie pomocne są photoshop i medycyna estetyczna, ale nie można być modelką na zawsze.
Czy będziesz zatrzymywać czas u chirurga plastycznego?
A.R.: - Wolę naturalnie się starzeć, choć może za pięć lat zmienię zdanie. W każdym razie teraz nie wyobrażam sobie implantów policzków czy botoksu. To ważne, by modelka wyglądała naturalnie. Wtedy jest przekonywająca.
Kiedy zaczynałaś karierę w świecie mody, marzyłaś, że zajdziesz aż tak wysoko?
A.R.: - Zawsze wiedziałam, że tak się stanie. Na początku nie było łatwo i jako jedyna z rodziny wierzyłam, że mi się uda. Dzięki tej determinacji jestem tu, gdzie jestem, i pracuję z najlepszymi.
A gdzie jest Twój dom?
A.R.: - W Nowym Jorku. Tam odpoczywam, mam dom i ustabilizowane życie. A właśnie tego brakuje mi teraz najbardziej.
42/2011
Rozm. E. Pokrywa
