Reklama
Reklama

Rolnik bez ręki po programie "Rolnik szuka żony" nie może opędzić się od kobiet!

W programie "Rolnik szuka żony" żadna z kandydatek nie spełniła oczekiwań Zbigniewa Kraskowskiego (42 l.), sołtysa z Sumina, który kilka lat temu podczas prac w gospodarstwie stracił prawą dłoń. ​Niepełnosprawność go krępuje, ale nauczył się przełamywać nieśmiałość. "Rewii" opowiada, jak zmieniło się jego życie i co go najbardziej zaskoczyło w programie.

W programie "Rolnik szuka żony" żadna z kandydatek nie spełniła oczekiwań Zbigniewa Kraskowskiego (42 l.), sołtysa z Sumina, który kilka lat temu podczas prac w gospodarstwie stracił prawą dłoń. ​Niepełnosprawność go krępuje, ale nauczył się przełamywać nieśmiałość. "Rewii" opowiada, jak zmieniło się jego życie i co go najbardziej zaskoczyło w programie.

Cała Polska kibicowała panu, ale chyba czegoś zabrakło...

Zbigniew Kraskowski: - Liczyłem na to, że uda mi się stworzyć bliższą relację z Iwoną, ale po przyjeździe dziewczyn Iwona wyraźnie zaczęła ulegać wpływowi Ewy. Może skończyłoby się inaczej, gdyby przyjechała tu sama. Bo gdy byliśmy we dwoje, nasze rozmowy wyglądały inaczej. Poza tym, gdy dziewczyny już na samym początku wyznały, że nie widzą siebie na wsi, ja też się zdystansowałem. Wiedziałem, że to nie ma sensu...

Na szczęście wiele kobiet dowiedziało się o pana istnieniu.

Reklama

- Program dał mi wiele możliwości. Dostaję masę e-maili, SMS-ów, telefonów, aż sam jestem zaskoczony. Wiem dobrze, czego chcę, i marzę o takiej kobiecie, z którą będziemy się uzupełniać. Jeśli dwoje ludzi się rozumie, nie potrzeba wielkich słów.

Opinia mamy jest dla pana ważna?

- Mama nigdy nie próbowała wpływać na moje decyzje. Może coś podpowiedzieć, zasugerować, bo nie jestem nieomylny, ale na pewno nie będzie za mnie wybierać. To ja będę żył z drugą osobą. Oczywiście będzie z nami mieszkać, bo przecież pracowała na to wszystko. To jej dom, tak samo jak mój.

Co zaskoczyło pana w programie?

- Najbardziej zaskoczyły mnie kandydatki swoimi wypowiedziami do kamery. Wiele razy byłem szczerze zdumiony ich komentarzami, bo w stosunku do mnie zachowywały się jednak trochę inaczej. Poczułem się tym zniechęcony.

Ma pan czas na odpoczynek od gospodarstwa?

- Teraz tak, bo zrezygnowałem z produkcji zwierzęcej. Mam tylko roślinną, przy której nie muszę codziennie czegoś robić. Mam więc czas na randki (śmiech).

Czym była dla pana przygoda z telewizją?

- Pouczającą lekcją. Wcześniej byłem dość zamknięty w sobie, skrępowany. Dziś jestem innym człowiekiem, więcej mówię, jestem bardziej otwarty. To cenne doświadczenie na całe życie. W programie nie udało mi się znaleźć żony, ale nie załamuję się i idę dalej. Ułożę sobie życie. Dostałem od losu dużą szansę i ją wykorzystam.

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: "Rolnik szuka żony"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy