Reklama
Reklama

Ponure wieści od Budki Suflera. Nie żyje legenda polskiej muzyki. Umarł całkowicie zapomniany

Nie żyje Jerzy Bogdanowicz. Smutne wieści o dawnym menadżerze Czesława Niemena i Ewy Demarczyk dotarły do mediów ze sporym opóźnieniem za sprawą oficjalnego konta Budki Suflera na Facebooku. Bogdanowicz był przez lata kultową postacią polskiego środowiska muzycznego, odszedł jednak zapomniany przez większość.

Słynna Budka Suflera (posłuchaj!) podała do wiadomości publicznej oficjalną informację o śmierci człowieka, który przed laty nauczył członków zespołu ciężkiej pracy i dał im ich pierwszą profesjonalną szansę. Jak się okazało Jerzy Bogdanowicz posiadał świetnego nosa do muzycznych talentów, ale z czasem o nim zapomniano. Zmarł 5 listopada, a mimo to dopiero teraz się o tym dowiadujemy. Miał 91 lat.

Jerzy Bogdanowicz nie żyje. Budka Suflera przekazała wieści o śmierci

Poświęcony Bogdanowiczowi post pojawił się na profilu zespołu w czwartek 16 listopada w późnych godzinach wieczornych. Jego autorem jest obecny lider Budki Suflera - Tomasz Zeliszewski (o konflikcie zespołu z Krzysztofem Cugowskim ostatnio znów zrobiło się głośno). W jego wpisie możemy przeczytać, że Jerzy Bogdanowicz zmarł po długiej walce z ciężką chorobą.

Reklama

Ta informacja jest szczególnie ciężka dla członków Budki Suflera, ponieważ wiele zawdzięczają zmarłemu. Zresztą nie tylko oni. W przeszłości Bogdanowicz pełni też rolę impresario dla Czesława NiemenaEwy Demarczyk. Jego sława w polskim środowisku muzycznym była niemała, a szacunek, jakim darzyli go artyści, niezmierzony:

"Bogdanowicz na początku lat siedemdziesiątych na polskim rynku muzycznym był postacią na miarę Briana Epsteina. Będąc impresario Ewy Demarczyk i Czesława Niemena w umysłach młodych artystów tamtej epoki był czymś nieosiągalnym. Nigdy nie miałem śmiałości zapytać go dlaczego my, dlaczego Budka zwróciła na siebie Jego uwagę. Pan Jurek widział w nas coś niezwykłego i wielkiego" - zaznacza Zeliszewski.

Zmarły Jerzy Bogdanowicz sam też występował na scenie

Zmarły 91-latek największą sławą cieszył się jako menadżer innych gwiazd, ale sam też mógł pochwalić się niemałymi umiejętnościami wokalnymi. Jak podaje portal Jazz Forum, karierę rozpoczął jako aktor teatralny, śpiewak i chórzysta. Przez lata występował w teatrach ze Koszalina i Słupska, Białegostoku czy Bydgoszczy. Z Czesławem Niemenem był związany przez 20 lat twórczości barda. Wielu ludzi, którzy miało okazję poznać Bogdanowicza twierdzi, że opiekował się młodszymi artystami i nie dawał im odczuć istniejącej między nimi różnicy wieku. Potwierdza to również Tomasz Zeliszewski:

"Nauczył nas szacunku do ludzi przed sceną i do tego co robimy. Wyjaśnił, że artysta w życiu jest skazany nie tylko na brawa. Pokazał zasadzki i ciemne zakamarki tego zawodu. Tłumaczył jak dzieciom różnicę między muzyką a mamoną. Między sztuką a pozorami. Wystarczyło go tylko słuchać..." - czytamy na Facebooku Budki Suflera.

Jerzy Bogdanowicz został pochowany 11 listopada na jednym z warszawskich cmentarzy.

Zobacz też:

Nie żyje znana polska dziennikarka. Niedawno występowała w "Pytaniu na śniadanie"

Nie żyje Katarzyna Pawlak. Polska aktorka przegrała karierę z poważną chorobą

Polski sport w żałobie. Zmarła najstarsza olimpijka z naszego kraju

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje | Czesław Niemen | Ewa Demarczyk | Budka Suflera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy