Mężczyzna był nie tylko pracownikiem Telewizji Polskiej, gdzie prezentował pogodę, ale i członkiem zarządu warszawskiej spółdzielni mieszkaniowej, która miała być zarządzana jak prywatny folwark - pisały media.
W czerwcu 2017 roku aktywista warszawski Jan Śpiewak na Twitterze poinformował, że pogodynek usłyszał dziewięć zarzutów prokuratorskich za wyprowadzenie majątku spółdzielni. Akt oskarżenia liczył ponad 1000 stron, oskarżonych zostało 12 osób.
Mężczyzna został zawieszony w pełnieniu obowiązków prezentera pogody.
Członkowie poprzedniego zarządu mają 64 zarzuty. Dotyczą one działania na szkodę spółdzielni i fałszowanie dokumentów. Stary zarząd doprowadził do celowego zadłużenia spółdzielni i na tej podstawie wyprowadzał pieniądze. Już prawie oddali działki pod wieżowiec jednej z firm na poczet wirtualnego długu. Poza tym księgowa miała przenieść na siebie własność lokalu usługowego przy ul. Jana Pawła II, a z rachunku powierniczego, który prowadził jeden z mecenasów spółdzielni zniknęły 2 mln złotych. To, ile pieniędzy zostało wyprowadzonych, nawet ciężko jest oszacować. To pieniądze rzędu kilkudziesięciu milionów złotych - powiedział "Faktowi" Jan Śpiewak z Wolne Miasto Warszawa.
Pogodynek TVP usłyszał wyrok
Proces trwał dwa lata i właśnie się zakończył. Według najnowszych informacji "Super Expressu" pogodynek TVP usłyszał wyrok dwóch lat więzienia. Ma również zwrócić pieniądze. Na skutek złego zarządzania dług spółdzielni mieszkaniowej wyniósł ponad 40 mln zł. Sędzia Marek Celej tak skomentował wyrok:
Zdaję sobie sprawę, że, biorąc pod uwagę sankcje karne, wyrok jest stosunkowo łagodny. Jednak za ważniejszą i dotkliwszą uważam tę część wyroku, która mówi o naprawieniu milionowej szkody - stwierdził sędzia Marek Celej.
Zobacz też:
Wiśniewski komentuje oskarżenia Pisarek
Plotki o romansie Cichopek, a teraz jeszcze to








