Kiedy sześćdziesiąt lat temu - latem 1961 roku - Piotr Janczerski ukończył łódzką Państwową Szkołę Instruktorów Teatralnych i zdobył uprawnienia artysty estradowego, nie przypuszczał, że wkrótce zostanie frontmanem pierwszego zespołu, którego występ zapowiadał. Najpierw Niebiesko-Czarni zatrudnili go w charakterze konferansjera, ale szybko okazało się, że świetnie śpiewa, więc zaproponowali także posadę wokalisty.
Koncertował z grupą przez cztery lata, konkurując w tym czasie o miano lidera Niebiesko-Czarnych z Czesławem Niemenem, Michajem Burano i Krzysztofem Klenczonem. Pewnego dnia Piotr Janczerski postanowił założyć własny zespół folkowy. Zaprosił do niego m.in. perkusistę Aleksandra Kaweckiego.
Piotr zaprosił mnie na spotkanie przy kawie i powiedział, że ma pomysł na grupę skifflową. Nie bardzo wiedziałem, o chodzi. Wytłumaczył mi, że będziemy śpiewać folk
Nowy zespół, nazywał się wtedy Grupa Skifflowa Piotra Janczerskiego, bardzo szybko zdobył popularność, o jakiej jego założyciel nawet nie śmiał marzyć. Po debiucie w telewizyjnym "Młodzieżowym Klubie Piosenki - Po szóstej" Janczerski ogłosił konkurs na nazwę. Spośród trzydziestu tysięcy propozycji, tyle kartek pocztowych z pomysłami przysłali fani grupy, wybrano nazwę No To Co.
Pierwszy wielki hit "No To Co" - piosenka "Po ten kwiat czerwony" (sprawdź!) - przyniósł zespołowi jedną z głównych nagród na VI Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej Opole 1968. Z Opola grupa wyjechała też z Nagrodą Publiczności za utwór ze słowami Piotra Janczerskiego "Te opolskie dziouchy" (posłuchaj!).
Kilka lat później Janczerski odszedł z założonego przez siebie zespołu i powołał do życia nowy. Jego Bractwo Kurkowe 1791 zadebiutowało jako gość specjalny Ireny Dziedzic w jednym z odcinków "Tele-Echa" i natychmiast podbiło serca Polaków. Piotr Janczerski nie znosił show-biznesu, a popularność uważał za coś kompletnie mu niepotrzebnego. Po rozwiązaniu Bractwa Kurkowego nagrał kilka piosenek z własną grupą Fraction, przez pewien czas współpracował też z Babsztylem.
Gdy w 1993 roku dawni koledzy zaproponowali mu reaktywowanie "No To Co", zgodził się pojechać z nimi na tournée po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie oraz wystąpić na kilku koncertach w Polsce. Niewiele osób wiedziało, że Janczerski ma poważne problemy ze zdrowiem i dlatego woli chować się za kulisami. Pisał teksty piosenek dla innych wokalistów, reżyserował widowiska plenerowe według własnych scenariuszy, a na estradę wychodził niezwykle rzadko.
Nie chciał, by ludzie widzieli go na scenie w złej kondycji. Pragnął, by zapamiętano go tak, jak wyglądał przed laty
Postępująca choroba płuc spowodowała, że w 2011 roku Piotr Janczerski zdecydował się zniknąć. Dopiero pięć lat później wrócił z solowym, autorskim albumem "Z mojego śpiewnika domowego". Nie chciał jednak promować płyty. Odmawiał wywiadów, nie przyjmował zaproszeń od organizatorów koncertów.
Teraz żyję jak normalni ludzie, a na wspominanie dawnych czasów nie mam ochoty. Tamte historie to już przeszłość. Poza tym ja już z rozrywką nie mam nic wspólnego. Co robię? Pomagam synowi w prowadzeniu firmy
Zespół, który przed laty założył i którego był wokalistą, świętował w 2017 roku półwiecze istnienia. Piotr Janczerski nie zgodził się wystąpić na jubileuszowym koncercie. Nie chciał nawet zapozować z byłymi przyjaciółmi do wspólnego zdjęcia.
Nie chcę znaleźć się w tym towarzystwie
Ostatnie lata swojego życia Janczerski spędził wśród najbliższych. Powoli opadał z sił. Żona Maria troskliwie opiekowała się nim aż do końca. Odszedł 6 marca 2018 roku - dokładnie w pięćdziesiątą rocznicę premiery "Nikifora", czyli debiutanckiej płyty No To Co, na której znalazły się m.in. "Te opolskie dziouchy" i "Po ten kwiat czerwony". Miał 79 lat.
W ostatniej drodze (spoczął na cmentarzu w Rudzie Pabianickiej) towarzyszyli Piotrowi Janczerskiemu jedynie najbliżsi i dawni koledzy z zespołu. "Łódzki Ośrodek TVP nawet nie wspomniał o tym. Ani o człowieku, którego piosenki swojego czasu nuciła cała Polska. Wstyd!" - napisał później na Twitterze jeden z uczestników pogrzebu, Jarek Ożyński. "Żadna redakcja z TVP nie podała..." - dodał Mateusz Skarga.









