Reklama
Reklama

Olga Frycz kupiła kolejne mieszkanie w Warszawie

Olga Frycz (31 l.) w najnowszym wywiadzie zdradza, że niedawno stała się właścicielką kolejnego mieszkania w Warszawie - tym razem na Ursynowie.

Córka aktora Jana Frycza wychowała się na ulicy Królewskiej w Krakowie. Do Warszawy przyjechała kilka lat temu - najpierw najmowała mieszkanie w centrum stolicy, potem przeprowadziła się do własnego gniazdka na Powiślu, a od niedawna z Grzesiem, właścicielem klubu i ojcem swojego dziecka, mieszka w pięknym apartamencie na Ursynowie.

Pytana, czy nie obawiała się, że na obrzeżach miasta będzie brakowało jej zgiełku i tempa życia, jakie prowadziła w centrum, przyznaje, że tak. Powoli jednak przyzwyczaja się do spokoju i zieleni. Jej nowe mieszkanie wypełnione jest winylami, książkami i VHS-ami, które przywiozła z domu.

Reklama

"Na Powiślu wszędzie miałam blisko, prowadziłam intensywne życie towarzyskie, ale co miałam robić?" - mówi w wywiadzie dla "Twojego Stylu".

"Byłam młodziutka, spragniona wrażeń, ludzi, trudno, żebym siedziała w domu. Nie było dnia, żebym nie spotkała w mieście kilkorga znajomych. Z czasem zaczęło mnie to męczyć. Bywało, że szłam na kawę z książką, chciałam pobyć sama, a za plecami słyszałam: 'Oj, czeeeść!'. I musiałam gadać, choć nie miałam ochoty. Tu mam ciszę. Zawsze marzyłam o własnym kawałku ziemi. Chciałam mieć miejsce, gdzie mogłabym położyć się na trawie, gdzie nikt by mnie nie widział. Gdy znaleźliśmy to spokojne osiedle, od razu się zakochałam".

Grześ, z którym Olga kupiła mieszkanie, początkowo był sceptyczny. Pracuje w centrum Warszawy. Swoimi sposobami Olga jednak zdołała go przekonać do swoich racji.

"Mówiłam: 'Słuchaj, obok mamy stację kolejową, będziemy jeździć do miasta, omijając korki. Przecież lubisz pociągi'. Patrzył na mnie i nie wierzył w to, co mówię. Oczywiście odkąd tu mieszkamy, jeszcze nigdy nie jechałam do miasta kolejką, ale też żadne z nas nie pędzi rano do pracy. A znajomi? Przyjaciół mam kilkoro. Większość koleżanek ma już dzieci. Kiedy chcemy się spotkać, zapraszam ich do nas. Tak jest prościej" - śmieje się.

Niebawem sama powita na świecie swoje pierwsze dziecko. Jest bardzo przejęta, nie obawia się, że relacja z partnerem nagle się popsuje. "Wspólny kredyt to silniejsza deklaracja niż oświadczyny" - uważa.

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy