Film "Kobiety mafii" w reżyserii Patryka Vegi nie pobił wprawdzie rekordów oglądalności, zebrał jednak całkiem przyzwoite opinie krytyków i publiczności.
Olga Bołądź twierdzi, że od momentu premiery dostaje duży odzew od fanów, cieszy się też, że mogła się wcielić w postać Beli, funkcjonariuszki wyrzuconej z policji i zwerbowanej przez ABW. Jej bohaterka zaczyna pracę pod przykryciem jako "wtyka" w Grupie Mokotowskiej.
W najnowszej produkcji Vegi gwiazda musiała się wykazać dużą sprawnością fizyczną. Szczególnie niebezpieczne sceny, takie jak podtapianie Beli czy jej włamanie do jubilera, pierwotnie miała zagrać specjalnie wyszkolona kaskaderka.
Olga Bołądź w porozumieniu z reżyserem zrezygnowała jednak z pomocy dublerki.
"Akurat się tak złożyło, że po prostu lepiej to wyglądało i byłam w stanie to zrobić, dlatego się zdecydowałam" - przyznaje aktorka.
Gwiazda zachwyciła też sprawnością podczas pokazu pole dance. Twierdzi, że sama raczej nie zainteresowałaby się tego rodzaju aktywnością fizyczną, trenowała ją wyłącznie na potrzeby roli w "Kobietach mafii".
Aktorka nie ukrywa jednak, że taniec na rurze bardzo przypadł jej do gustu.
"Rzeczywiście mi się to bardzo spodobało, bo jest to bardzo wymagające fizycznie i świetnie buduje, jakoś to po prostu lubię, lubię sport, lubię, jak coś się dzieje, lubię się czegoś uczyć" - przekonuje Bołądź.











