Jerzy Stuhr jedną trudną do zrozumienia decyzją wywołał ogólnopolski skandal. Nic więc dziwnego, że kto żyw, ten zabiera głos w sprawie. Niektórzy najbliżsi przyjaciele aktora co prawda postanowili nabrać wody w usta, ale i tak nie brakuje publicznie znanych osób, które biorą pod lupę jego zachowanie. Swój punkt widzenia na całe zamieszanie zdradziła też właśnie Agnieszka Holland.
Agnieszka Holland o Jerzym Stuhrze: "Było mi smutno i przykro"
Czytając wypowiedź artystki dla "Super Expressu" trudno nie odnieść wrażenia, że niejako stanęła w mentalnym rozkroku. Z jednej strony krytykuje Stuhra, ale jednocześnie wydaje się bardziej zawiedziona tym, że cała sytuacja daje argument do ręki krytykowanej przez Stuhra władzy. Kilkukrotnie powtarza też, że kolega z branży "powinien uważać", ponieważ znajduje się na świeczniku.
Dalej następuje jednak ta dziwniejsza część wypowiedzi Holland. Reżyserka umniejsza czyn Jerzego Stuhra i rzuca bardzo ryzykowną tezę, że jakby cała sytuacja wydarzyła się we Włoszech, to nie byłoby takiej afery. Co dokładnie ma myśli?
Ja jestem przeciwna przekraczaniu prędkości i jeżdżeniu pod wpływem. Faktem jest, że, jak to mówią, nie wypił za dużo, we Włoszech "by to przeszło", ale nie powinien tego robić, zwłaszcza że jest w takim wieku, że trzeba szczególnie uważać za kierownicą. Może ma słabszy refleks. A ja wiem coś o tym

Jazda po "pijaku" i potrącenie motocyklisty we Włoszech uszłoby płazem Stuhrowi? Tak uważa Holland!
Według informacji podanych przez Komendę Główną w Krakowie Jerzy Stuhr miał w momencie zdarzenia 0,7 promila alkoholu we krwi. W polskim prawie drogowym dopuszczalne stężenie wynosi 0,2 promila. W wielu europejskich państwach sprawa wygląda jednak inaczej. Kraje takie jak Czechy, Węgry czy Słowacja mają jeszcze ostrzejsze przepisy, a z kolei w Wielkiej Brytanii można mieć 0,8 promila.
Jak to wygląda we Włoszech? Agnieszka Holland nie ma racji, gdy mówi, że tam "by to przeszło". Dopuszczalna ilość alkoholu we krwi to tam 0,5 promila. Nie wspominając o tym, że Jerzy Stuhr może też być winny spowodowania kolizji z motocyklistą, o czym finalnie zadecyduje sąd. Tego chyba również nie można robić na Półwyspie Apenińskim, prawda?
Agnieszka Holland twierdzi, że "nic się nie stało" i "widzowie z czasem wybaczą"
Reżyserka zdaje się wychodzić z założenia, że skoro wypadek z udziałem Jerzego Stuhra nie skończył się tragicznie, to sprawa szybko rozejdzie się po kościach. A sam aktor prędko wróci do dawnego statusu. Komentujący aferę w internecie Polacy mają na ten temat wyjątkowo podzielone zdanie. Na Facebooku toczy się już zresztą wielka kłótnia w komentarzach pod postami cytującymi słowa Holland. W kolejnych miesiącach zobaczymy, po czyjej stronie ostatecznie będzie racja.
Zobacz też:
Agnieszka Holland nie chce powrotu Lisa do pracy.
Maciej Kurzajewski okłamywał synów w sprawie romansu?
Uwielbia grać psychopatów i morderców. Kim jest?










