W lipcu tego roku informowaliśmy o tragicznych wydarzeniach na jeziorze Piru w Kalifornii.
Po kilkudniowych poszukiwaniach z wody wyłowiono ciało Nayi Rivery aktorki znanej z serialu "Glee". Wcześniej na pontonowej łodzi jeden z żeglarzy dostrzegł samotnie dryfującego 5-letniego synka gwiazdy. Jak zeznał chłopiec, mama wskoczyła do wody i nie wypłynęła. Obecnie syn aktorki przebywa pod opieką jej byłego męża, Ryana Dorseya, z którym rozwiodła się w 2018 roku. Jak informuje „Daily Mail”, Ryan i siostra zmarłej aktorki zdecydowali się wspólnie zamieszkać i razem wychowywać synka gwiazdy. Na początku września para była widziana podczas przygotowań do przeprowadzki. Chwilę późnij zostali zauważeni podczas wspólnych zakupów, gdzie trzymając się za ręce, nie szczędzili sobie czułości. Po upublicznieniu tych informacji na siostrę Nayi wylała się fala krytyki. Internauci zarzucili jej, że swoim zachowaniem „niszczy” psychikę dziecka, którym się opiekuje. „Jestem silna ze względu na niego, nawet jeśli mi samej brakuje sił. Nie obchodzi mnie to, jak ktoś odbiera moje zachowanie, bo nikt nie wie, że nasze życie jest teraz agonią. To, czego się nauczyłam, to okazywać współczucie, nie oceniać innych i nie traktować życia jak coś pewnego i danego raz na zawsze. I mam nadzieję, że wy też to robicie” – napisała Nickayla w specjalnym oświadczeniu, które opublikowała na Instastories. Co myślicie o całej sytuacji? Czy zachowanie Ryana i Nickayli może negatywnie wpłynąć na dziecko?
Zobacz również:
***Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:
