Reklama
Reklama

Mogła zostać wielką gwiazdą. Jedna rola zniszczyła jej karierę

Gdy we wrześniu 1987 roku na ekrany polskich kin wszedł film "Między ustami a brzegiem pucharu", nikt nie miał wątpliwości, że 32-letnią Annę Wesołowską, która w obrazie Zygmunta Kuźmińskiego wcieliła się w kochankę głównego bohatera, tylko krok dzieli od zostania wielką gwiazdą. Aktorka - znana wcześniej m.in. z "Układu krążenia" - nie była jednak zainteresowana kolejnymi... rozbieranymi rolami, a tylko takie jej proponowano. "Totalnie się zamknęłam" - mówi dziś.

Aktorstwo było dla Anny Wesołowskiej jednym z kilku pomysłów na życie. Będąc dzieckiem, marzyła o zostaniu lekarzem. "Bardzo mnie to pociągało. Większość moich lalek i misiów była pocięta i zoperowana" - opowiadała w wywiadzie dla "Angory".

Po maturze Anna złożyła papiery na medycynę oraz - na wszelki wypadek - do Akademii Sztuk Pięknych i krakowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Egzaminy do PWST były pierwsze.

"Od razu się dostałam. Nikt nie wierzył, że mi się uda. Zaskoczyłam wszystkich, zatkało ich" -  wspominała na łamach "Angory".

Reklama

Anna Wesołowska: Znany reżyser uznał, że jest... do niczego

W latach 70. władze szkół teatralnych zabraniały studentom grać w filmach. Anna po kryjomu zgłosiła się na zdjęcia próbne do filmu "Na srebrnym globie", ale nie spodobała się reżyserowi. Andrzej Żuławski uznał, że jest... do niczego. Po latach przyznała, że na castingu naprawdę się nie popisała, bo była tak zestresowana, że - to jej określenie - "spaliła się".

Kolejną szansę Anna Wesołowska dostała od Andrzeja Titkowa. Zagrała w jednym z odcinków jego serialu "Układ krążenia", a potem umierała ze strachu, że zapłaci za to relegowaniem ze studiów.

"Wtedy właściwie wszędzie grałam epizody, ale chodziło o to, aby dziekan od razu mnie nie dostrzegł. Ale tak naprawdę jakoś nie miałam szczęścia do filmu" - wyznała w rozmowie z "Angorą".

Przepustką do kariery miała być dla Anny rola w "Seksmisji". Juliusz Machulski był oczarowany świeżo upieczoną absolwentką PWST i podczas pierwszego spotkania obiecał jej, że weźmie ją do swojej nowej komedii. Obietnicę spełnił, ale, niestety, znów skończyło się na epizodzie.

"W głównych rolach wystąpiły jego (Juliusza Machulskiego - przypis red.) żona i jej przyjaciółka" - stwierdziła w wywiadzie dla "Angory".

Anna Wesołowska: Potraktowano ją jak przedmiot. "Zostałam sformatowana"

Po ukończeniu studiów Anna Wesołowska postawiła na teatr. Dostała angaż w kaliskim Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego i, zanim w 1983 roku przeniosła się do Katowic i dołączyła do zespołu Teatru Śląskiego, zdążyła zagrać w Kaliszu kilka świetnych ról (m.in. Anielę w "Ślubach panieńskich" i Pannę Młodą w "Weselu").

Anna była już mężatką i miała córkę, gdy Zbigniew Kuźmiński zaproponował jej rolę Aurory von Carolath w filmie "Między ustami a brzegiem pucharu". Po premierze pół Polski zakochało się w... biuście aktorki.

"Zostałam sformatowana. Być może inna aktorka by się tym nie przejęła, ale ja nie potrafiłam" - wspominała w "Angorze", dodając, że dostała po "Między ustami a brzegiem pucharu" mnóstwo propozycji, ale były to wyłącznie oferty udziału w scenach rozbieranych.

"Nie rozmawiano ze mną o ciekawej roli, o filmie, o scenariuszu, tylko od razu, z grubej rury pytano, czy wystąpię nago. Byłam tak tym wszystkim zestresowana, że miałam dość. Totalnie się zamknęłam. Potraktowano mnie nie jako aktorkę, kobietę, lecz jak przedmiot" - powiedziała po latach w rozmowie z "Angorą".

Niewiele osób wie, że Aurora w "Między ustami a brzegiem pucharu" nie mówi głosem grającej ją Anny.

"Nie zostałam zwolniona z teatru na postsynchrony i ktoś inny musiał podkładać głos. Dla mnie to był wielki szok, cios. Nie byłam na to przygotowana" - wspomina Wesołowska.

Anna Wesołowska: Jak dziś wygląda życie aktorki?

Zniechęcona do filmu aktorka spełniała się na scenie. Wciąż jest jedną z największych gwiazd Teatru Śląskiego, choć obecnie jedynie dogrywa stare przedstawienia, bo od paru lat jest już na emeryturze.

Był czas, że Anna nie mogła występować, bo złamała nogę. Przez kilka miesięcy była na zwolnieniu, a gdy wróciła, okazało się, że nie ma dla niej żadnych ról. Zdecydowała się pracować jako... sufler. Zajmowała się też reżyserią i projektowaniem scenografii.

Dziś 68-letnia Anna Wesołowska skupia się na pracy pedagogicznej i promocji młodych twórców: aktorów, poetów i dramaturgów. Robi to, bo wie, że artyści, zwłaszcza młodzi, bardzo potrzebują wsparcia.

"Mnie w młodości nikt nie wspierał, nie miałam szczęścia do ludzi, którzy podaliby mi rękę. A sama nie potrafiłam na tyle walczyć, żeby się przebić. W domu też nie czułam wsparcia" - powiedziała "Angorze".

Prywatnie Anna Wesołowska jest wielką miłośniczką psów. Obecnie ma pod swoją opieką dwa młode charty włoskie. "Kocham zwierzęta. Bez nich dom jest pusty, chłodny, nijaki. One wypełniają życie. Rozmawiamy ze sobą" - twierdzi.

Gwiazda kultowego "Między ustami a brzegiem pucharu" żartuje, że odkąd jest na emeryturze, odpoczywa psychicznie. "Nic już nie muszę, a zwłaszcza walczyć. Teraz czuję się już spokojna" - wyznała w wywiadzie dla "Angory".  

Źródła:

1. Wywiad z A. Wesołowską, "Angora" nr 48/2023.

2. Biogramy A. Wesołowskiej na stronach teatrów: Śląskiego (teatrslaski.art.pl/osoba/anna-wesolowska/) i Żelaznego (teatrzelazny.pl/nasi-aktorzy/anna-wesolowska/).

3.  Biogram A. Wesołowskiej w "Encyklopedii Teatru Polskiego".

4. Materiały własne AIM.

Zobacz też:

Izabela Trojanowska pilnie powraca z nowym singlem. Premiera "Nieba nad Warszawą" już w lutym

Martin Scorsese i Leonardo DiCaprio chwalą "Popiół i diament". Film Andrzeja Wajdy inspirował ich przy "Infiltracji" 

Maciej Musiał zdradził, kogo boi się na planie najbardziej. O co poszło?

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama