Na tegorocznym Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach Marcin Roznerski odcisnął swoją dłoń w Alei Gwiazd.
Różę, którą dostał przy tej okazji, publicznie wręczył narzeczonej, Adrianie Kalskiej.
Obserwatorzy nie mieli wątpliwości, że to jest dziewczyna, którą niedawny playboy chce poprowadzić do ołtarza. Ma za sobą wiele życiowych zakrętów i miłosnych porażek, ale dziś dobrze wie, czego chce.
Jego dzieciństwo nie było beztroskie. Wychowywał się na wsi, w Rolantowicach pod Wrocławiem. Od najmłodszych lat razem z rodzeństwem pomagał w gospodarstwie.
"W domu się nie przelewało, rodzice ciężko pracowali na to, żeby wykształcić swoje dzieci" – wyznaje.
Bardzo przeżył rozstanie rodziców. Po rozwodzie mama zmieniła miejsce zamieszkania.
"Miałem 13 lat, gdy mama wyjechała z moim rodzeństwem, ja zostałem z ojcem, bo nie chciałem, żeby został sam" - zdradził.
Wkrótce jednak dopadł go bunt. W wieku czternastu lat wyprowadził się z domu, szukał autorytetów w różnych, nieciekawych miejscach… Pomieszkiwał u kolegów we Wrocławiu. 4 razy zmieniał szkołę średnią.
"Dopiero gdy znalazłem się w szkole społecznej, spotkałem wartościowych ludzi, którzy o mnie zawalczyli. Wskazali mi nową drogę i pomogli rozwinąć pasje, które poprowadziły mnie tu, gdzie jestem" – mówi.
Ale ta droga też okazała się nieprosta. Do Warszawy przyjechał z jedną walizką. By się utrzymać, odśnieżał ulice, pracował jako kelner, roznosił ulotki. W końcu szczęście w aktorstwie się do niego uśmiechnęło.
Wkrótce też został ojcem syna Antka, ale związek z jego mamą, Martą Juras, nie przetrwał. Kolejne związki trwały jeszcze krócej.
Dopiero Adriana Kalska sprawiła, że zaczął myśleć o ślubie i stabilizacji.
"Wszystko, co mam, zawdzięczam sobie, ciężkiej orce, temu, że przetoczyłem się w życiu przez różne etapy. Dorosłem. Jestem aktorem, który ciągle się uczy. Czasem coś wychodzi, czasem nie. Jeszcze wiele przede mną i mam zamiar dowiedzieć się wszystkiego" – mówi z przekonaniem.
***
