"Huk, dym, spalenizna, poduszki powietrzne. Żyję" - napisał na swoim Instagramie Mateusz Szymkowiak.
Okazuje się, że młody dziennikarz stał się uczestnikiem groźnie wyglądającego wypadku, do jakiego doszło późnym popołudniem przy zjeździe z A2 na warszawski Mokotów.
Aura nie rozpieszczała, a ulice stały się naprawdę śliskie. Wystarczyła chwila, aby reporter "Pytania na śniadanie" stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w ścianę.
"Żyję. Nic mi nie jest. Podejrzewam, że tylko dlatego, że nie przekroczyłem prędkości i miałem zapięty pas" - relacjonuje Mateusz pod fotografią z miejsca wypadku, jaką umieścił na swoim Instagramie tuż po zdarzeniu.
Cieszymy się, że Mateusz wyszedł z tego zdarzenia cały! A was prosimy: uważajcie na siebie i nie szarżujcie na drogach - szczególnie w czasie deszczu!

***
Zobacz więcej z życia celebrytów:








