W ciągu niecałych dwóch dni fani wpłacili mu prawie 50 tysięcy złotych, za które spłacił długi, zorganizował pogrzeb i wybudował nagrobek dla rodziców.
Pomocną dłoń wyciągnęli do niego także producenci filmowi - już za parę tygodni zobaczymy go w jednej z głównych ról w nowym serialu TVP.
Jestem za to bardzo wdzięczny, bo pandemia pokazała, że praca w teatrze, któremu poświęciłem 30 lat mojego życia, to wielkie ryzyko, zawsze mogą go zamknąć - mówi nam Czajka.
Aktor (sprawdź!) wziął się za porządki w swoim mieszkaniu - przekazał potrzebującym rzeczy po mamie, uporządkował pamiątki i rozpoczął remont. To jednak nie koniec...
Chcę teraz ruszyć sprawę mojego kredytu frankowego, który tak naprawdę zdemolował moje życie i sprawił, że od lat żyję w strachu, niekoniecznie z powodu mojej głupoty. Kiedy w 2008 roku prosiłem o kredyt, powiedziano mi, że mogę go otrzymać, ale tylko we frankach. Niedawno przeczytałem, że Doda wygrała proces z jednym z banków, ja w podobnej sprawie pozwałem inny i już piąty rok czekam na wyrok. Odbyły się już dwie rozprawy, reprezentuje mnie naprawdę dobra adwokat - zdradza nam.
Czajka idzie na wojnę z bankiem
Aktor zaciągnął kredyt wiele lat temu. Był w trakcie budowy domu, zabrakło mu jednak pieniędzy, więc zwrócił się o pomoc do jednego z banków. Jak mówi, poinformowano go, że pożyczkę może otrzymać tylko we frankach. Dziś - jak tysiące Polaków - mierzy się z ogromnym dramatem.
W marcu napisał list do Sądu Okręgowego w Warszawie, w którym prosi o szybki i sprawiedliwy wyrok.
Moja historia przypomina te, o których słyszę od znajomych. W 2006 roku sprzedałem swoje mieszkanie w Piasecznie i postanowiłem zbudować dom pod Warszawą. W trakcie budowy zabrakło mi pieniędzy i tak trafiłem do banku. Dałem się po prostu wykiwać i uwierzyłem, że kredyt mogę dostać tylko we frankach - opowiada.
Kiedy w 2015 roku nastąpił słynny "czarny czwartek" i cena franka podskoczyła prawie trzykrotnie, przeżył silne załamanie.
Bałem się, że umrę ze stresu i zostawiłem nawet list pożegnalny u przyjaciela z instrukcją, co ma zrobić po mojej śmierci. Uratowała mnie wtedy znajomość z moją głęboko wierzącą koleżanką Anią Golędzinowską. Dzięki niej postanowiłem walczyć. Pozwałem bank i czekam. Bardzo zależy mi na wyjściu z tej spirali długów i skromnym życiu. Niewiele już mi potrzeba, a najbardziej cenię sobie pracę, pokorę i szacunek drugiego człowieka - wyznaje.

Zdecyduj, kto zasługuje na statuetkę Najlepszego z Najlepszych. Zagłosuj teraz








