Pod koniec maja do kin wejdzie komedia romantyczna "Druga połowa", w której zagrają m.in. Maciej Musiał i Cezary Pazura.
Dystrybutor filmu chętnie promuje też obraz nazwiskiem Małgorzaty Rozenek-Majdan, dla której będzie to debiut na wielkim ekranie.
Okazuje się jednak, że rola gwiazdy jest zaledwie epizodyczna, choć pierwotny plan zakładał dużo większą liczbę scen z jej udziałem.
Co stanęło na przeszkodzie?
Małgosia miała zaplanowanych dużo więcej scen niż to, co zobaczymy w kinie. Niestety, jej rola została zredukowana do minimum w świetle zakażenia koronawirusem, przez które spędziła na planie zaledwie jeden dzień zdjęciowy - zdradza w rozmowie z Pomponik.pl osoba z otoczenia Rozenek.
Choć apetyt był spory, przez covid młoda mama musiała zadowolić się zaledwie kilkoma ujęciami...
Choroba nie pozwoliła jej na kontynuowanie prac, a napięty grafik, zarówno ekipy filmowej, jak i samej Małgosi, sprawił, że tzw. "dokrętki" były po prostu niemożliwe. Co zrozumiałe, była bardzo niepocieszona - słyszymy.
Rozenek, seks i pandemia
Coś nam mówi, że rola Małgorzaty, choćby tylko epizodyczna, i tak przyciągnie do kin sporo grono widzów. A przecież to tylko początek, bo jeszcze w tym roku na ekrany ma wejść inna produkcja z jej udziałem, czyli "Miłość, Seks & Pandemia" w reżyserii Patryka Vegi.
Zwiastun nie pozostawia wątpliwości, że Rozenek będzie grać tam pierwsze skrzypce. Wybierzecie się do kina zobaczyć jej aktorski debiut?












