W wywiadzie dla "Przekroju" Majchrzak odniósł się do ramówek stacji telewizyjnych. Uważa on, że "rzadko można usłyszeć tam coś mądrego i nie dać się wessać głupawce, ordynarności, którą Witkacy nazywa miazmatami chorego mózgu".
Jak mówi, sam nie ma ochoty być "sługusem Korporacji", jakim jest na przykład Kuba Wojewódzki, który "w trosce o swoje lansiarskie interesy wygłupia się w programie, spraszając do niego statystów za marne grosze lub młodzież, która suszy buzie w uśmiechu zadowolenia z kretyństw".
Aktor nie rozumie także redaktora naczelnego tygodnika "Polityka", który, by podnieść nakład, zatrudnił showmana w roli felietonisty:
"Wojewódzki robi mu to, co jest wow, ekstra, cool, trendy!" - podkreśla. "To jest decyzja podjęta ze strachu, z chęci przypodobania się tym, którzy czekają na plotki o Tańcu z gwiazdami, którzy czekają na wiadomość, czy pani Cichopek schudła, czy właśnie przytyła. I - o zgrozo - mądrzy ludzie na kolegiach redakcyjnych drżą ze strachu, że ich nie przyciągną!".
Majchrzak uważa, że w takim "indywiduum, jak Kuba, nie ma nic kuszącego, nic, co by wzbudzało podziw czy szacunek".
Obecność Wojewódzkiego na łamach tygodnika opiniotwórczego mówi jasno, że redaktor jest "wprost sparaliżowany ze strachu, że a nuż pismo nie spodoba się szerokiemu odbiorcy, jeśli nie znajdzie w nim bełkotliwej piosenki ograniczonego karierowicza, który, nawiasem mówiąc, wykorzystuje swoją rubrykę również do załatwiania prywatnych porachunków" - dodaje aktor.
Co sądzisz na temat krytyki Krzysztofa Majchrzaka pod adresem Wojewódzkiego? Kuba zasłużył?
