Wiosenna wyprawa gwiazdy "Kuchennych..." do Ameryki południowej była dość trudna. Ekipa telewizyjna podróżowała bowiem bez luksusów i żywiła się tym, czym na co dzień raczą się Peruwiańczycy. Podstawowym daniem w jadłospisie było więc ceviche, czyli ryba z sokiem z limonki.- To były najuboższe miejsca, najskromniejsze. Tam nie było luksusu, tam było jadło codzienności, to, co jedzą Peruwiańczycy - ceviche, czyli ryby gotowane z sokiem z dzikiej limonki. One są najlepsze i nigdy nie szkodzą, mimo że są surowe. To jest zasługa chili, cebuli, kolendry i tego, że mają dostęp do bardzo świeżej ryby - mówi podekscytowana Gessler agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.
W Peru restauratorka zachwyciła się także lokalnym rękodziełem. Niektóre elementy tradycyjnych strojów peruwiańskich wykorzystała w najnowszej kolekcji projektowanych przez siebie ubrań. Sprawdziła się także w zupełnie nowej roli, czyli autorki reportażu. Jak twierdzi historia, którą opowie w dokumencie "Historie więzienne", aż prosiła się o sfilmowanie.
- Zwiedzaliśmy różne miejsca, zostaliśmy zaproszeni przez polskiego księdza, opiekującego się młodymi przestępcami, którzy przekroczyli prawo - czasami z głodu, czasami z nawyku, biedy. Ci ludzie jednak mają jakąś przyszłość poprzez te zmiany, które serwuje im ten ksiądz - dodaje Gessler.
