Maffashion wracając wieczorem do domu została zatrzymana przez policję. Uber, którego zamówiła, zrobił sobie przerwę od jazdy dosłownie na trzy minuty w miejscu, gdzie czas postoju był ograniczony.
Blogerka tłumaczyła, że zawiodła aplikacja w telefonie, bez której dalsza podróż była niemożliwa, stąd nieplanowane zatrzymanie pojazdu.
Po chwili drogę zajechał im radiowóz i poprosił o opuszczenie szyby, ponieważ chciano porozmawiać z kierowcą, którym jak się później okazało, była młoda dziewczyna nieznająca ani języka angielskiego ani polskiego.
Dziewczyna kierująca Uberem miała spore kłopoty ze zrozumieniem tego, co mówią do niej policjanci, dlatego Maffashion chciała, by to z nią stróże prawa porozmawiali.
"Jakże przyjemni policjanci karzą otworzyć szybę i mówią do dziewczyny, a ona ‘nieponimaju’, więc ja zsunęłam tę szybę i mówię - przecież słyszą panowie ze ona nic nie rozumie ani po polsku ani po angielsku i my już odjeżdżamy, ale jakby panowie tarasują przejazd i nie możemy odjechać, bo panowie tu są" - tłumaczyła Kuczyńska.
Na te słowa policjanci powiedzieli Julce, że to nie z nią rozmawiają tylko z kierowcą. Gwiazda po wyjściu z Ubera od razu skomentowała całą sprawę na swoim Instagramie, gdzie wyraziła rozczarowanie postawą policjantów.
Oburzona blogerka nie potrafiła zrozumieć, dlaczego władze usiłowały tłumaczyć coś po polsku dziewczynie, która kompletnie nic nie rozumiała. Cała sytuacja kosztowała Maffashion sporo nerwów.
"Ale ja naprawdę się przejęłam, jak oni potem wyszli z tej fury, podeszli do dziewczyny i kazali wyciągnąć jej dokumenty. Ona nawet tego nie mogła zrozumieć. Pytali ją, jak długo jest w Polsce." - mówiła przejęta celebrytka.
Julka przyznała, że bała się, że dziewczyna kierująca Uberem zostanie deportowana, czego nie mogłaby sobie wybaczyć.
Prawdopodobnie ze względu na barierę językową, cała sytuacja skończyła się tylko na pouczeniu.
Zobacz również:
***Zobacz więcej materiałów wideo:
