Tylu emocji islandersi nie mieli już dawno. Po wspólnie spędzonej Wielkanocy i imprezie urodzinowej Aresena zapanował sielski klimat, który został przerwany przez Karolinę Gilon, która zaprosiła uczestników do kręgu ognia.
Decyzją widzów z programem pożegnali się Angela i Arsen. To jednak był dopiero początek eliminacji.
Następnie bowiem pozostali wyspiarze sami musieli wskazać, kto ich zdaniem powinien opuścić program.
Ania i Czarek wytypowali Piotra i Stellę.
"Z góry chciałbym przeprosić tę parę. Gdybym mógł, to bym nie decydował" - usprawiedliwił się wyspiarz.
"Nie ma możliwości, żebym stwierdziła, kto ma najmniejszą szansę na miłość, więc taka, a nie inna decyzja" - dodała Ania.

Jak się okazało chwilę później, Stella i Piotr im się odwdzięczyli!
"Dla nas też to nie była łatwa decyzja" - wyznała Stella.
"My tak naprawdę zadecydowaliśmy na podstawie takiego pierwszego impulsu, który przyszedł do głowy, bo tylko tyle mieliśmy czasu i wybraliśmy Anię i Cezarego" - uzasadnił Piotr.
Niestety, za odpadnięciem Stelli i Piotra zagłosowali także Mateusz i Caroline.
"Posłużyliśmy się tym głosowaniem widzów, dlatego, że oni widzą więcej niż my i zdecydowali wcześniej, że obok Arsena i Angeli to Piotr i Stella mają najmniejsze szanse na miłość i po prostu podjęliśmy taką decyzję" - powiedział Mati, przepraszając jednocześnie Stellę i Piotra.
Na koniec swój głos oddali Waleria i Piotr. Oni również wskazali Piotra i Stellę.
"Sugerowaliśmy się tym, że od jakiegoś czasu ta para łapie do siebie dystans, cofa się, a wszystkie inne idą do przodu" - wytłumaczył się Piotr, także przepraszając.
"Mam nadzieję, że wam się uda i że będzie git. Życzę wam tego" - zwróciła się do wytypowanej pary Waleria.
Tym samym stało się jasne, że Wyspę Miłości opuszczają Stella i Piotr, a pozostali weszli do wielkiego finału.

Islandersom nie pozostało więc nic innego, jak uczcić ten sukces lampką szampana.
O ile inne pary przyjęły swój udział w finale w miarę spokojnie, o tyle Ania z Czarkiem byli nieźle tym zaskoczeni.
"Czuję taką satysfakcję i spełnienie. Zrobiłam to" - cieszyła się wyspiarka.
Następnego dnia atmosfera już była całkiem luźna. Panowie wkręcili swoje partnerki, wmawiając im rzeczy, których nie zrobiły, a one dały się nabrać i, poza Caroline, przeprosiły za swoje zachowanie.

Na szczęście wyspiarki, choć miały do siebie żal o łatwowierność, to zrozumiały żart i obyło się bez większej awantury.
Jako że do finału pozostało już niewiele czasu, islandersi zastanawiają się, jak ułożą się relacje w ich parach po wyjściu i czy zostaną zaakceptowani przez rodzinę partnera. Niektórzy mają naprawdę spore obawy...
Pomponik.pl jest patronem medialnym programu.
Zobacz nasz raport poświęcony "Love Island. Wyspa Miłości













