Były lata 90., gdy Krzysztof Cugowski wraz z zespołem Budka Suflera wyjechał za ocean. To właśnie tam, w Chicago, poznał atrakcyjną blondynkę, którą zaprosił na koncert kończący ich amerykańską trasę. Po powrocie do Polski, nie mógł o niej zapomnieć.
Wiedział, że to nie jest chwilowa przygoda, ani zauroczenie. Wydzwaniał do niej niemal codziennie. Sytuacja nie była łatwa.
Oboje mieli rodziny - Joanna w Stanach prowadziła wygodne życie u boku bajecznie bogatego męża i wychowywała 3-letnią córeczkę Julię. Krzysztof miał żonę Małgorzatę i nastoletnich wtedy synów: Wojtka i Piotrka.
Wszystko mi się w nim podobało: postura, głos, zapach, dotyk. Po koncercie złapał mnie za rękę. Pamiętam tę chwilę do dziś. I to uczucie, które z zachwytu przerodziło się w zakochanie - mówiła Joanna w jednym z wywiadów.
Cugowski tłumaczył, że wielokrotnie próbował powstrzymać uczucie, by ratować małżeństwo, ale bezskutecznie. W końcu oboje zdecydowali, że chcą być razem. Joanna spakowała trzy walizki i wróciła do Polski, zostawiając męża.
Zamieszkali w Lublinie, rodzinnym mieście piosenkarza. Nie mieli niczego, bo Krzysztof wszystko zostawił pierwszej żonie.
Po sukcesie piosenki "Takie tango" (sprawdź!) udało im się wyjść na prostą, a nawet kupić dom.
Joanna nie zamierzała być pomocą domową i także postawiła na karierę: założyła własną firmę i została biegłym sądowym. Na świecie pojawił się syn - Krzysztof Junior. Niebawem minie trzydzieści lat ich wspólnego życia.

Młodsza żona Cugowskiego
W najnowszym wywiadzie Krzysztof Cugowski chwali sobie życiu u boku Joanny. Podkreśla, że znaleźć odpowiednią osobę na życie nie jest łatwo, tym bardziej w środowisku show-biznesu. On spotkał kobietę, która jest świetną partnerką, a do tego niezwykle atrakcyjną kobietą - młodszą aż o 15 lat.
Powiem szczerze, że moim zdaniem nie jest to wcale taki zły pomysł, kiedy mężczyzna jest starszy. Panowie przecież znacznie później dojrzewają psychicznie niż kobiety. To nawet naukowo udowodnione. W wieku 25 lat nie nadajemy się jeszcze do małżeństwa, a tym bardziej do bycia ojcem. Wiem coś o tym - mówi Cugowski na łamach "Dobrego Tygodnia".
Uważa, że większa różnica wieku między małżonkami jest gwarancją uniknięcia "pewnych kłopotów, a niekiedy i nieszczęść".
Widzę, że związki, w których mąż jest sporo starszy od żony, są nawet lepsze od tych, kiedy pobierają się równolatkowie - mówi wokalista.

Nie byłem wzorowym ojcem
Podział obowiązków w ich związku jest od dawna ustalony: żona zajmuje się domem, załatwia zobowiązania urzędowe, prócz tego prowadzi firmę, dzięki czemu Krzysztof może zająć się muzyką.
Żona ogromnie mi pomaga i odciąża w wielu czynnościach. Pod tym względem mam absolutny komfort, mogę zająć się tylko moją pracą, ewentualnie jakimś hobby - chwali Cugowski.
Nie kryje, że dla swoich synów był dość kiepskim ojcem, ciągle nieobecnym. Ciężar wychowania dzieci spadł więc na żonę. Czy jest lepszym dziadkiem? Okazuje się, że też nie...
Nie byłem wzorowym ojcem. I niestety, wzorowym dziadkiem również nie jestem. Mam nadzieję, że wnuki mi to wybaczą, podobnie, jak synowie mi wybaczyli i zaakceptowali moje częste nieobecności.

Wierzący dzięki żonie
Artysta podkreśla, że czuje się człowiekiem spełnionym i do nikogo nie ma pretensji. Jest szczęśliwy, że u swojego boku ma tak wyjątkową kobietę. Mimo że są razem już tyle lat, w ich małżeństwie wciąż dochodzi do tarć.
Jesteśmy tylko ludźmi. Nie zawsze jest słodko i kolorowo. Zdarzają nam się nieporozumienia i kłótnie. Ale tak naprawdę to nie ma żadnego znaczenia w naszym związku. Bo to są tylko krótkie chwile, a o takich bardzo szybko zapominamy. Pamiętamy jedynie te miłe momenty.
Dzięki żonie Krzysztof Cugowski stał się również wierzący. Żona "wywarła na niego ogromny wpływ, jeśli chodzi o sprawy religii". Dzięki niej patrzy na pewne kwestie "właściwiej".
Zobacz również:










