Syn Lecha Wałęsy miał wiele szczęścia.
O mało brakowało, a w 2011 roku straciłby życie w groźnym wypadku.
Do zdarzenia doszło na trasie Toruń-Warszawa.
Udowodniono, że Jarosław Wałęsa pędził motocyklem 146 km/h, mimo iż obowiązuje tam ograniczenie do 90 km/h!
Polityk zderzył się z samochodem, który w nieprawidłowy sposób włączył się do ruchu.
Jarosław Wałęsa postanowił wytoczyć proces kierowcy auta.
Sąd przyznał mu rację i dzięki temu polityk otrzymał 20 tys. zł zadośćuczynienia.
"Całą kwotę przekazałem na ofiary wypadków motocyklowych" - zapewnia w "Fakcie".
Okazuje się, że Wałęsa otrzymał kolejną, tym razem pokaźniejszą sumę.
"Fakt" dotarł do jego oświadczenia majątkowego za 2014 rok, z którego wynika, że firma ubezpieczeniowa zapłaciła mu aż 100 tys. zł odszkodowania!
Wychodzi na to, że mimo iż Wałęsa znacznie przekroczył dopuszczalną prędkość, nie poniósł za to żadnej odpowiedzialności.
Czy w takiej sytuacji polityk powinien zostać bezkarny?!
