Gdy okazało się, że wygodny fotel w TVN24 dziennikarz zamieni na studio w śniadaniowym programie "Dzień dobry TVN", wielu widzów nie kryło zaskoczenia.
Spekulowano nad powodami takiego stanu rzeczy i niektórzy stwierdzili, że włodarze stacji mieli już dosyć stylu, w jakim Kuźniar prowadził "Wstajesz i wiesz".
Trudno tu mówić o jego degradacji, ale właśnie w takich kategoriach niektórzy postrzegają jego przenosiny ze stanowiska prezentera programu politycznego na towarzyszącego Annie Kalczyńskiej prowadzącego lekką "śniadaniówkę".
Nie wiadomo, jakie zdanie na ten temat ma sam Jarosław Kuźniar. Można jednak postarać się wywnioskować to z jego sposobu wypowiedzi oraz zachowania.
Już na początku swojej pracy w nowym miejscu zaczął on dogryzać koleżance, Agnieszce Jastrzębskiej.
Gdy ta zapytała go, czy dopuszcza możliwość, że jego córka zaistnieje w mediach, ten odpowiedział dość poirytowany: "Nie, a po co? Ma być drugą Jastrzębską, która chodzi i rozmawia o show-biznesie?".
Podobno dość lekceważąco miałby podchodzić też do swoich nowych obowiązków.
Nie zna wielu gwiazd show-biznesu, o których mówi się w "Dzień dobry TVN", z czym wcale się nie kryje. Może to być nie lada kłopot, bowiem gośćmi programu często są celebryci i osoby znane ze szklanego ekranu.
Jak donosi "Fakt", Kuźniar ma też kłopot z tematami poruszanymi w "DDTVN".
"Uważa, że plotkowanie czy gadanie nad garnkami mu nie przystoi. Zupełnie go to nie interesuje i nie chce w tym brać udziału" - mówi informator tabloidu.
Myślicie, że w końcu przyzwyczai się do swojej nowej roli w telewizji?
Czy może będzie miał jej dość i zrezygnuje z fuchy w "śniadaniówce", a w zamian zajmie się swoją pasją - podróżowaniem?
Zobacz również:
