Chociaż rozwiedli się kilka lat temu, nadal są sobie bliscy. Gdy ponad rok temu Jacek Rozenek przeszedł udar, jego była żona, Małgorzata Rozenek-Majdan, bez wahania zabrała synów, Stasia (13 l.) oraz Tadzia (9 l.), i przyjechała do szpitala. Wtedy żadne z nich nie wiedziało, czy nie jest to czasem pożegnanie...
Ale nawet później, gdy aktor zaczął dochodzić do siebie, troskliwie się nim opiekowała. Przez chorobę Jacek Rozenek nie mógł pracować, a przez to płacić alimentów na synów. W dodatku niedawny czas izolacji wpędził go w jeszcze większe tarapaty.
Jednak i tutaj Małgorzata wykazała się wyrozumiałością. Zgodziła się, by były mąż płacił na razie takie alimenty, na jakie go stać.
"Nie chcę o tym mówić. Jestem wdzięczny Małgosi za wszystko. Widzę, że ona jest zadowolona, a wszystko układa się cudownie" - powiedział.
On z kolei trzymał za nią mocno kciuki, gdy w tym niełatwym czasie oczekiwała na narodziny dziecka z aktualnym mężem, Radosławem Majdanem (48 l.). A kiedy na świecie pojawił się mały Henio, Jacek nie zastanawiał się długo nad tym, czy powinien go odwiedzić.
Stało się to kilka dni temu. Aktor pogratulował rodzicom, ze wzruszeniem wziął na ręce Henia, dał mu prezent, a także podziwiał jego pokoik.
"Rozmawiał również ze swoimi synami o wakacjach, na które wkrótce wyruszą we trzech" - zdradza znajomy aktora.
"Był bardzo poruszony i to na pewno nie była jego ostatnia wizyta".
***Zobacz więcej materiałów wideo:
