Reklama
Reklama

Jacek Borusiński z kabaretu Mumio: Nawracanie ludzi traktuje jak swoją misję!

Jacek Borusiński (46 l.) jeszcze kilka lat temu był jedną z największych gwiazd polskiego kabaretu. Popularność i ogromne pieniądze przyniósł mu także udział w reklamach jednej z sieci komórkowych. Świat show-biznesu poznał od podszewki. Nie chce być jego częścią...

Już w przedszkolu uchodził za wodzireja na balach kostiumowych.

"Zrzucałem pas kowbojski i przekonywałem koleżankę, że nie musi uciekać, bo jestem bez broni. No i zabierałem się do całowania" – wspomina Jacek Borusiński.

Wychowywał się w Katowicach, wakacje spędzał na wsi, a szkoły nie lubił. Rodzice chcieli, by został prawnikiem, ale on w liceum założył kółko teatralne, pisał teksty i występował. A po maturze ruszył do Krakowa. 

Na egzaminie do PWST usłyszał: niesceniczna sylwetka, za długie ręce!

Cóż było robić? Wrócił do Katowic, zdał na teatrologię. Na pierwszym roku poznał Dariusza Basińskiego (52). W 1999 roku dołączyła do nich żona Darka, Jadwiga. 

Reklama

Stworzyli teatr, a pierwszy ich spektakl nosił tytuł Kabaret Mumio. Tak powstała nazwa jednego z najpopularniejszych w Polsce kabaretów.

Początki były trudne, ciągle żyli na pożyczkach. Występy na otwarciah supermarketów czy stacji benzynowych, to nie były kokosy. Wszystko się zmieniło, kiedy zagrali w reklamie jednej z telefonii komórkowych.

Doszło nawet do tego, że pan Jacek nie mógł wyjść z domu, bo wszędzie był zaczepiany.

Od tamtej pory zagrał w kilkunastu filmach, napisał scenariusz, wyreżyserował własny film "Hi way". 

Stać go było nawet na to, by odrzucić propozycję roli w "Świecie według Kiepskich".

Świat show-biznesu mocno go zmęczył. Komik uznał, że nie chce być jego częścią. Przewartościował swoje życie i bardzo dobrze na tym wyszedł.

Bez wątpienia najważniejsza dla niego jest rodzina. Żona jest spoza branży, mają czwórkę dzieci. Do tego jest bardzo wierzący.

"Rodzina jest miejscem do tego, żeby się nawracać" – mówi. 

Historia jego życia i nawrócenia jest bardzo motywująca. 

W dzisiejszych czasach, gdy młodzi ludzie marzą głównie o szybkiej karierze i popularności, on jest przykładem na to, że to nie "lajki" i obecność w mediach są sensem życia. 

"Często zapraszany jest do szkół na lekcje religii, na których opowiada o swoim doświadczeniu wiary. Nawracanie ludzi, którzy w życiu zbłądzili, traktuje jak swoją misję" - czytamy w "Rewii".

***

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy