Reklama
Reklama

Izabella Skrybant-Dziewiątkowska: Błagałam Boga, by zabrał mnie ze sobą. Zobaczyłam dziwną łunę

Izabella Skrybant-Dziewiątkowska (75 l.), gwiazda Tercetu Egzotycznego, doświadczyła bezpłodności, kalectwa, do tego drżała o życie córki. Dziś czuje się silniejsza i marzy tylko o jednym: by zaśpiewać w Watykanie dla papieża Franciszka.

W jej sypialni wisi obraz Anioła Stróża, dzięki niemu każdego dnia czuje się bezpieczna. Izabela Skrybant-Dziewiątkowska przywiozła go z rodzinnego domu. Tata grał na organach i udzielał się w życiu miejscowego kościoła: prowadził chór i wystawiał jasełka. Talent muzyczny piątka dzieci odziedziczyła po nim. Po wojnie rodzina osiedliła się we wsi Osiek, niedaleko Wrocławia.

- Czasy były trudne. Powojenna bieda. Mimo tego moje dzieciństwo było szczęśliwe a wyniesione z domu zasady pomagały mi w życiu. Podobnie jak wiara - mówi "Dobremu Tygodniowi". Jednak nie ustrzegło jej to przed życiowymi błędami. W wieku 18 lat poślubiła Janusza Łosia. Po roku jednak rozstała się z kontrabasistą. Kiedy ślub został unieważniony przez sąd kościelny, mogła wyjść za miłość swojego życia, Zbigniewa Dziewiątkowskiego, z którym rozpoczynała karierę w Tercecie Egzotycznym.

Reklama

Sława, jaką zyskał zespół, sprawiła, że Izabela zaczęła zaniedbywać sprawy związane z wiarą. Wtedy wydarzył się wypadek, który nią wstrząsnął. - Podczas pobytu w USA straciłam dwa palce u ręki, które zostały zastąpione protezą. Obudziłam się z pewnego zapomnienia o swoich powinnościach wobec Boga a moja wiara stała się dojrzalsza - wspomina.

Kolejna próba, której została poddana, trwała długo. Izabela i jej mąż przez 13 lat starali się o dziecko. Przez ten czas gwiazda Tercetu Egzotycznego modliła się wytrwale. W końcu, w 1980 roku na świat przyszła Ania. Szczęście mieszało się ze strachem, kiedy jeszcze na porodówce córka zaraziła się gronkowcem. Na szczęście przeżyła. Cztery lata później Izabela została mamą małej Kasi. I gdy wydawało się, że nic już nie zmąci jej szczęścia, zdarzyła się kolejna tragedia.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Ania w wieku 12 lat zachorowała na rzadki typ nowotworu. Na całym świecie takich przypadków odnotowano dziewiętnaście. Rodzicom nie dawno żadnej nadziei. - To, co się wtedy wydarzyło, pamiętam, jakby to było dziś. Poszłam do kościoła, przyjęłam komunię i w modlitwie błagałam Boga: zabierz mnie, ale zostaw moje dziecko, które tak bardzo kocham i na które czekałam tak długo - wspomina.

- Raptem zobaczyłam jakąś dziwną łunę i usłyszałam głos: "Przecież gdybym miał ci zabrać to dziecko, już bym ci zabrał wtedy, kiedy zachorowała po raz pierwszy". I w tej chwili spłynął na mnie spokój - opowiada.

Następnego dnia odbyła się operacja Ani, podczas której usunięto guza. - W szpitalu przez 9 miesięcy dostałam ogromną lekcję pokory. Zdałam sobie sprawę, że zdrowie, pogoda ducha i wzajemna życzliwość są w życiu najważniejsze - mówi. Anię do domu zabrali z mężem dzień przed Wigilią.

- Czułam się tak, jakbym otrzymała najwspanialszy prezent w moim życiu. Prezent od Pana Boga. I najprawdziwszy cud. Każdego dnia dziękuję Bogu w modlitwie za uratowanie mojego dziecka - wyznaje.

Klinikę we Wrocławiu, w której operowano córkę, gwiazda wspiera finansowo do dziś. Podczas koncertów wystawiana jest puszka, do której można przekazywać datki. Kilka lat temu piosenkarka zorganizowała aukcję swoich niezwykłych strojów scenicznych a uzyskany dochód przekazała szpitalowi. Równie długo jak na córkę czekała na wnuczkę, która pojawiła się na świecie jesienią ubiegłego roku a jej mamą jest Ania Dziewiątkowska.

- Hanię też sobie wymodliłam. Jest piękną, małą księżniczką i oczkiem w głowie całej naszej rodziny - cieszy się. Trzy lata temu piosenkarka przeszła operację wszczepienia rozrusznika serca. Po raz kolejny zaufała Bogu, że wszystko będzie dobrze.

- Jestem przekonana, że siła do pokonywania trudności to dar od Niego. Moje modlitwy zawsze były wysłuchiwane. Jak Pan Bóg kogoś lubi, to daje krzyż, żeby człowiek się opamiętał. Żeby zarozumialstwo nad nim nie górowało - podkreśla Izabela. Wszystkie nieszczęścia, które ją spotkały, odczytuje jako drogę prowadzącą do wzmocnienia wiary. Gwiazda 13 lat temu straciła ukochanego męża. Zawiesiła występy. Ale w 2012 roku udało się jej reaktywować zespół. Ma jeszcze jedno wielkie marzenie. - Chciałabym zaśpiewać w Watykanie dla papieża Franciszka - mówi Skrybant.

***

Zobacz więcej materiałów o gwiazdach:

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Izabela Skrybant-Dziewiątkowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy