"Nie udawały mi się poprzednie związki" - przyznaje ze skruchą. "Niestety, dużo w tym było mojej winy. Dziewczyny, z którymi byłem emocjonalnie związany, próbowałem zmieniać, podporządkowywać sobie. Nie słuchałem ich, dlatego szybko odchodziły ode mnie".
Po wielu doświadczeniach nie zamierza powtarzać błędów. Postanowił słuchać partnerki, a przed kamerą pokazać się z jak najlepszej strony.
Mieszkańcy jego rodzinnych Uniejowic pod Złotoryją dziwią się jednak, że szuka żony aż w telewizji. Uważają, że to prawdziwy cud, że uchował się jeszcze jako kawaler!
"Grzesiek mógłby mieć dziewczyn na pęczki. Ale on woli kolekcjonować ciągniki niż panny" - mówią jego sąsiedzi.
Traktorów rzeczywiście ma kilka, na brak pracy też nie narzeka. Prowadzi 100-hektarowe gospodarstwo, jest człowiekiem wykształconym i ambitnym - ukończył wrocławski Uniwersytet Przyrodniczy. Ciągle się dokształca, by jego gospodarstwo było jak najwydajniejsze.
Mimo to jego wielkim problemem jest samotność. Ci, którzy go znają, nie mają wątpliwości, że kobieta, którą wybierze, będzie się przy nim czuła bezpiecznie. Jest mężczyzną, od którego emanuje ciepło. Sam mówi o sobie, że jest nieco szorstki, ale zyskuje przy bliższym poznaniu.
Marzy o kobiecie, dla której najważniejsze jest domowe ognisko. Nie ukrywa swoich wymagań: nie chciałby, by była to kobieta rozwiedziona albo z dzieckiem. Kolor oczu i kształt stóp nie ma dla niego aż tak wielkiego znaczenia. Wybranka musi być jednak szczupła!
