Reklama
Reklama

Grażyna Błęcka-Kolska przerywa milczenie po śmierci córki! "Nie da się wyrzucić 23 lat bycia matką"

Grażyna Błęcka-Kolska (54 l.) udzieliła pierwszego tak szczerego wywiadu po wielkiej tragedii, jaka ją dotknęła...

W lipcu 2014 roku świat aktorki znanej m.in. z filmu "Kogel Mogel" legł w gruzach.

W wypadku samochodowym zginęła jej ukochana córka, 23-letnia Zuzanna Kolska.

Pani Grażyna kompletnie się załamała i zniknęła z mediów.

Dwa lata po tragedii Kolska zdecydowała się udzielić pierwszego wywiadu dla jednego z kolorowych magazynów.

Aktorka opowiedziała o ogromnym bólu, z którym przyszło jej żyć. Nie ukrywa, że ma ogromny żal do paparazzich, którzy nie dawali jej spokoju, śledząc każdy jej ruch!

"Najgorsze było to, że paparazzi stali pod domem i czekali, żeby zrobić mi zdjęcie, jeszcze niedawno. A ja nie mogłam nic zrobić, nawet otworzyć okna. Prawo jest po ich stronie, bo stoją na publicznej ulicy, wiszą nie na moich drzewach. Potem gazety publikują zdjęcia mojego domu, bez mojej zgody wypisują bzdury" - ubolewa aktorka w rozmowie ze "Zwierciadłem".

Reklama

Kolska wspomina też, że życie jej nie oszczędzało. Większość bliskich osób już nie żyje...

"Powiem ci, że mnie to już nie obchodzi. Wszystkich pochowałam, nikogo to oprócz mnie nie dotknie, a ja zniosę wszystko. (...) Mnie się wydaje, że w ogóle nie mam siły, to tylko z zewnątrz tak wygląda, że mam. Ale co to znaczy mieć siłę? Nie odebrać sobie życia? Nie zapić się, nie zaćpać?" - zastanawia się głośno aktorka.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Siłę do życia daje jej teraz przede wszystkim cel, który sobie postawiła, a jest nim utrwalenie pamięci o ukochanej Zuzannie. Z tego powodu powołała do życia fundację Fabryka Sensu, której zadaniem będzie wspieranie uzdolnionej młodzieży. 

"Spokoju nie ma i nie będzie. Jest poczucie winy, straszna tęsknota. Trafiłam na dobrego psychologa, bardzo mi pomaga. Dla mnie priorytetem jest teraz fundacja, jak mantrę powtarzam, że musimy zbierać pieniądze na stypendium. Może wtedy przyjdzie mała radość" - dodaje.

Aktorka zdaje sobie jednak sprawę, że nigdy nie zazna już spokoju ducha, a ból po stracie dziecka wcale się nie zmniejszy. 

"Moja znajoma zaproponowała, żebym wyrzuciła rzeczy córki, bo to mi pomoże. Przecież nie da się wyrzucić swoich 23 lat bycia matką... Zuzia była, jest i będzie dla mnie najważniejsza" - mówi z bólem pani Grażyna.





pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Grażyna Błęcka-Kolska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy