Gosia Andrzejewicz wprawdzie nie bywa na salonach, ale od czasu do czasu jest o niej głośno.
Piosenkarka była ostatnio bohaterką audycji radiowej Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego.
Z wyemitowanego materiału mogliśmy się dowiedzieć, że jest chętna odsprzedać "nagie selfie" za 2,5 tysiąca złotych.
Nie trzeba dodawać, że w mgnieniu oka stała się obiektem kpin internautów.
Na jej reakcję nie trzeba było długo czekać. Na swoim Facebooku postanowiła przedstawić wszystkim swoją wersję zdarzeń.
Przede wszystkim wyjaśniła, że nikt nie wspominał jej, że chodzi o nagie zdjęcia, a kwota, którą jej naprawdę zaproponowano, to nie 2,5, a 15 tysięcy złotych.
Twierdzi, że nagranie zostało całkowicie zmanipulowane!
"(...) Nie trzeba nawet szczególnie wsłuchiwać się w ten materiał aby zauważyć, że moja wypowiedź nie ma charakteru ciągłego, nie zgadza się intonacja, nie zgadzają się oddechy, słychać, że słowa zostały wycięte i poukładane na potrzeby zabawy Kuby i Piotra" - napisała.
Pochwaliła się również, że gazety biją się o jej nagie zdjęcia i proponują jej wysokie stawki, jednak ona nie zamierza godzić się na takie propozycje.
Przy okazji wytknęła Kubie Wojewódzkiemu, że nieustannie ją prześladuje oraz... podziękowała mu za promocję płyty!
"Coś mi się wydaje, ze Kuba nie może przestać o mnie myśleć. Dzwoni, zaprasza, nie omieszka wtrącić do jakiegoś swojego felietonu przesympatycznego zdania na mój temat, obsadza mnie w roli głównej takich zabaw jak ta!
Kuba jestem Twoją dłużniczką, 25 listopada ukazuje się moja najnowsza płyta, pierwszy egzemplarz oczywiście z dedykacją i serduszkiem wędruje do Ciebie!" - czytamy na jej Facebooku.
Czyją stronę trzymacie?
